Reklama
aplikuj.pl

Nowy redaktor prowadzący – Andrzej mówi dzień dobry

Czyli "panie prezesie, to mówiłem ja, Jarząbek"

Andrzej mówi dzień dobry

Dlaczego Andrzej mówi dzień dobry? Bo wypada się przywitać – Wy mnie nie znacie, chociaż ja znam Was jako czytelnik WhatNext. Jestem między wami od długiego czasu, ale teraz przyszła pora na mały upgrade! Tak więc mówię Wam „dzień dobry” jako redaktor prowadzący (już) naszej redakcji.

Wraz z wydawcą WhatNext, Sławkiem Puławskim, usiedliśmy wspólnie do planów i doszliśmy do wielu ciekawych pomysłów oraz wniosków. Mi pierwsze zdziwienie już przeszło, więc teraz jego decyzja o zaproszeniu mnie do współtworzenia redakcji wydaje się więc być całkiem naturalna. Głównie dlatego, że z miłą chęcią pomogę mu ślicznie i bezproblemowo wprowadzić w życie nasze najnowsze plany.

A teraz pora na tę część, w której zwracam się do Was, piszę „szanowni Państwo”, „czy bylibyście łaskawi”, i tak dalej.

Albo nie.

Andrzej mówi dzień dobry

Dlaczego Andrzej mówi dzień dobry

Kompletnie szczerze mówiąc, prawda jest taka, że potrzebujemy Was i Waszego zdania. Chcemy wprowadzić trochę zmian i usprawnień, ale powinniście wspólnie z nami decydować co będzie najlepsze. Bo to Wy jesteście odbiorcami tego, co robimy. Dlatego umówmy się na prostą rzecz: ja szanuję Was i Wasze zdanie, a Wy odwdzięczacie mi się tym samym. Zresztą to nie dotyczy tylko mnie, ale i całej ekipy What Next. Dzięki temu nie będzie słownych przepychanek, a fajne, merytoryczne dyskusje.

A co do wspomnianych zmian – szykujemy sporo ultra mięska, dobrego kątętu, z którym mamy zamiar nieco zaszaleć i odejść od formatów sztywnych jak kij w wiadomym miejscu. Jestem zdania, że można być profesjonalnym, ale przy tym bardzo bezpośrednim i traktującym swoją pracę jak hobby, z którego po prostu ciągnie się nieziemską frajdę. Tekstów nie trzeba zaczynać od „moi drodzy”, a kończyć na „dziękuję za uwagę”. Można rzucić o dobrym producencie, że jest zajebisty, ale można też wykląć go od nieudaczników i łasego na hajs patafiana – zakładając, że na obydwa warianty sobie srogo zasłużył.

Uwierzcie, że naprawdę staram się nie rzucać tymi ładnymi formułkami, które miało co drugie ogłoszenie matrymonialno-zapoznawcze w „młodzieżowych” (fuck, jak ja nienawidzę tego słowa) gazetkach. Chcielibyście czytać wypociny w stylu „niepoprawny optymista”? Albo „rewolucja” lub „wizjoner”? No błagam…

Na What Next będzie się działo, miśki, chociaż konkrety podamy później, bo chcemy Wam zrobić niespodziankę. Więc wpadajcie jak najczęściej – to pomaga nam się rozwijać, a Wam daje okazję poznania paru fajnych rzeczy i wyrażenia swojego zdania. Tak więc, jeśli macie ochotę na zajebiste materiały, w których naprawdę staramy się dowieźć jak najlepszą zawartość, zapraszam serdecznie.