Reklama
aplikuj.pl

Recenzja komiksu Nieskończoność

Nieskończoność, czyli jedno z największych wydarzeń w uniwersum Marvela w końcu zawitało do Polski w rodzimym przekładzie. Pokaźny tom jest zbiorem zeszytów Infinity #1-6, ze scenariuszem Jonathana Hickmana, gdzie doczekaliśmy się konkluzji historii zarysowanej w tomach Avengers i New Avengers. Fabularne konotacje sięgają jednak znacznie dalej.

Kształtując uniwersum

Nieskończoność zapowiedziano oficjalnie w lutym 2013 roku, przewidując sześć zeszytów, mających stanowić konkluzję przygód Avengers i New Avengers ukazujących się w ramach serii Marvel Now! Aby w pełni zrozumieć wydarzenia przedstawione na kartach komiksu Nieskończoność, musimy sięgnąć jednak dalej, bowiem opisywane wydarzenia po części są konsekwencją zdarzeń mających miejsce w tomie Era Ultrona, który opisywaliśmy na łamach portalu w maju tego roku. Przewijają się również wątki ze Strażników Galaktyki zrecenzowanych dla Was w październiku roku poprzedniego, a ponadto znakomitym uzupełnieniem okaże się lektura jednotomowej opowieści Thanos wydanej niespełna dwa miesiące temu.

Jednym słowem dzieje się sporo, zaś wszystko jest częścią odgórnie zaplanowanego cyklu wydawniczego, o czym wspominał m.in. Axel Alosno – redaktor naczelny wydawnictwa Marvel – dając jasno do zrozumienia wszystkim fanom, że na ich oczach dochodzi do wielkich zmian i całkowitego przewartościowania całego uniwersum. Zadanie nie było wcale łatwe, bowiem należało połączyć w jedną, spójną historię niemal osiem osobnych serii komiksowych, co wymagało skoordynowania pracy kilku scenarzystów i całej masy rysowników.

Do prac nad tomem Nieskończoność został oddelegowany scenarzysta Jonathan Hickman – autor Avengers i New Avengers, natomiast rysunki powstały przy wspólnym wysiłku Jima Cheunga, Jerome’a Openi i Dustina Weavera – trzech ilustratorów posiadających bogate doświadczenie nie tylko przy seriach Marvela.

infinity_03

Początek końca…

Ziemia nagrabiła sobie w kosmosie. Zbierało się tego latami, aż punktem kulminacyjnym okazały się wypadki przedstawione w Erze Ultrona, gdzie złowieszcza maszyna niepałająca miłością do rasy ludzkiej uknuła intrygę na szeroką skalę, efektem której miało być zniewolenie naszego gatunku. Członkowie Avengers i spółki nie mogli na to naturalnie pozwolić, ale żeby odmienić losy i tak z góry przegranej wojny musieli przenieść pole bitwy na inny grunt. Tak pojawił się koncept podróży w czasie, choć ostatecznie nastąpił podział śród bohaterów, co do sposobu wykonania zadania. Finalnie Wolverine tak namieszał, że odkręcając swoje działania doprowadził do załamania kontinuum, co nie obeszło się bez echa wśród innych cywilizacji zamieszkujących kosmos.

Scenariusz Nieskończoności rozgrywa się zasadniczo na trzech najważniejszych polach. Z jednej strony mamy problem koegzystencji ludzi, mutantów oraz Inhumans, a także roli bohaterów, jaką muszą odegrać w tym procesie. Następnie przenosimy się na znacznie szersze pole – obecności Ziemi w międzygwiezdnej społeczności i tego jak nasza mała niebieska planeta wraz z jej mieszkańcami postrzegana jest przez inne cywilizacje. Na koniec pozostaje jeszcze kwestia samych Avengers i tego czy będą w stanie sprostać nowym wyzwaniom oraz rasy Inhumans, która przeżyje prawdziwe zatrzęsienie.

Jest to o tyle ważne, bowiem „Mścicieli” czeka najważniejsza z prób. Wydarzenia z Ery Ultrona doprowadziły do serii wypadków, które rozjuszyły prastarą cywilizację nazywaną powszechnie Budowniczymi. Ponoć wiele światów zawdzięcza im istnienie, natomiast teraz są całkowitym zagrożeniem dla wszelkiego życia. Niegdyś twórcy, dziś siewcy masowej zagłady torują sobie brutalną siłą drogę, jak się później okaże w stronę Ziemi. Ich flota jest tak potężna, że pojedyncze królestwo nie ma szans, dlatego dochodzi do szeroko zakrojonej koalicji, w skład której wejdą również członkowie Avenger, jako reprezentanci błękitnego globu.

Najważniejsi herosi pod wodzą Kapitana Ameryki udają się w kosmos by stoczyć prawdopodobnie największą wojnę, w jakiej przyszło im brać udział. Ten stan rzeczy nie umknął uwadze Szalonemu Tytanowi, który od dawna chciał położyć rękę na Ziemi. Gdy Avengers walczą na rubieżach kosmosu, Thanos podejmuje decyzję o szturmie na naszą planetę. Naturalnie napotyka opór, bowiem wielu bohaterów zostało na miejscu, zaś Avengers nie jest jedyną grupą strzegącą bezpieczeństwa. Szalenie ważną rolę odegrają tzw. Iluminaci, nie tylko pojedynkując się z kosmicznym piratem, ale stawiając czoła jeszcze innemu, może nawet większemu niebezpieczeństwu.

infinity_02

Zasadniczo opisywany komiks zaczyna się od wydarzeń na planecie Ahl-Agullo, gdzie posłaniec Thanosa składa niezapowiedzianą wizytę tamtejszej społeczności. Pozostaje postawiony twardy warunek spłacenia daniny w postaci głów wszystkich obywateli w wieku 16 do 22 lat. Dlaczego tam i na innych światach zażądano tak krwawego okupu dowiecie się sięgając za tomik Thanos, gdzie dokładnie opisano losy jednego z największych antagonistów uniwersum Marvela. Wiemy też, że rajd na Ziemię powodowany jest identycznymi pobudkami, co na Ahl-Agullo, zaś oferta nie od odrzucenia zostanie przedłożona królowi Inhumans.

Multiversum

Teoretycznie to nie mogło się udać. Stworzenie tak ogromnej siatki zależności i przeróżnych wątków wymagało sporego wysiłku od wydawnictwa, koordynując działania naprawdę pokaźnego zespołu scenarzystów. Seria Marvel Now! miała ponad wszelką wątpliwość wnieść nowe otwarcie do niemal sześćdziesięcioletniej historii multiversum tworzonego przez największe sławy komiksowego rzemiosła, od Stana Lee i Kirby’iego, po współczesnych nam autorów. W pewien sposób Nieskończoność miała odegrać równie istotną rolę, co Kryzys na Nieskończonych Ziemiach dla DC Comics, stając się swoistym katalizatorem dla kolejnych, nowych i ciekawszych historii, przy jednoczesnym zakończeniu wielu rozpoznawalnych wątków z iście prawdziwym przytupem.

Teraz jasno możemy powiedzieć, iż udało się, a przy okazji powstał prawdopodobnie jeden z ciekawszych komiksów Marvela ostatnich lat. Aby w pełni zrozumieć rozmach, jak i fabułę Nieskończoności należy również chwycić za pozostałe komiksy z serii Marvel Now!, a przynajmniej za zeszyty Avengers i New Avengers. Generalnie jest to tylko sugestia, bowiem opisywana książka bardzo dobrze czyta się również bez znajomości innych tomów, ale z drugiej strony zapewne odczuwać będziecie pewien niedosyt, bo i czemu zostawiać niektóre wątki niedopowiedzianymi? Plus, napomnę tylko, iż czwarty tom Avengers odgrywa rolę swoistego uzupełnienia większej całości, i bez Infinity przypomina trochę dziurawy ser szwajcarski.

Co ciekawe, ogólną spójność udało się także osiągnąć na płaszczyźnie artystycznej. Trzech rysowników stworzyło zwarty, pełen detali i dynami komiks, na kartach, którego znajdziemy również nawiązania do szerokiej kultury popularnej tudzież samej historii. Pojawiają się wręcz ikoniczne sceny odwołujące się, co prawda do amerykańskiego kontekstu, ale bez problemu rozumianego przez szerszego odbiorcę, nawet z Europy środkowo-wschodniej.

Czy wobec tego opisana książka ma jakieś wady? Z całą pewności znajdziemy detale, do których da się przyczepić, ale i tak dosłownie płyniemy przez kolejne strony lektury chłonąc kadr za kadrem. Po prawdzie chęć poznania całej historii Nieskończoności zaboli mocno po kieszeni, bo do tej pory ukazało się jakieś jedenaście tomików, a czekamy jeszcze na kolejne. Generalnie wydając niemal siedemdziesiąt złotych na ten konkretny zeszyt oczekiwałem czegoś na wzór wydania kolekcjonerskiego choćby w twardej oprawie, ale wszystkiego mieć nie można, a na dobrą sprawę obecna edycja nie prezentuje się wcale najgorzej. Idealnie pasuje na półce do reszty tytułów z Marvel Now!, więc zmysł estety nie jest drażniony w żaden sposób. Póki co, Egmont wykonuje naprawdę solidną robotę, zaś komiks polecamy z czystym sumieniem każdemu.