Reklama
aplikuj.pl

Recenzja komiksu Kroniki Birmańskie

Guy Delisle zabiera nas w kolejną podróż na kraniec świata. Tym razem odwiedzimy egzotyczny kraj Mjanma, który tylko wydaje się wam, że nie kojarzycie. Będzie to komiks nietypowy, łączący elementy autobiograficzne z reportażem.

Opisywany komiks to kolejna praca kanadyjskiego rysownika wydana zaraz po głośnym Pjongjang, gdzie opisał podróż do Korei Północnej. Następnym przystankiem w jego wojażach po świecie, jest Mjanma, czyli szerzej znana wszystkim Birma. Niegdyś kolonia brytyjska, a po przewrocie w 1989 r. przemianowana przez wojskowy reżim na Mjanma. Naturalnie zarówno obecne władze, jak i nowa nazwa nie są akceptowane przez szerszą społeczność międzynarodową. O tym i wielu innych ciekawych faktach przeczytamy właśnie w komiksie Kroniki Birmańskie.

Guy Delisle z urodzenia Kanadyjczyk, studiował animację w Sheridan College w Toronto. Konkretów nauczył się jednak w trakcie dziesięcioletniej kariery animatora, łapiąc szlify w ojczyźnie, później Niemczech, Francji, Chinach i Korei Północnej. Swoje osobiste doświadczenia z dwóch ostatnich krajów przedstawił w opowieści graficznej Shenzen (2001) i Phenian (2003). Obecnie skupia się bardziej na komiksie, aniżeli animacji.

Do Birmy zawitał, jako „turysta”. Jego żona pracując w francuskim oddziale Lekarzy Bez Granic została skierowana właśnie do tego kraju. Guy postanowił towarzyszyć żonie, poświęcając się niemal całkowicie opiece nad ich malutkim synem. Prócz tego, że w kraju panuje klimat ciężko strawny dla Europejczyka – wysoka wilgotność powietrza i upały – państwo to, jest jednocześnie trudne do ogarnięcia rozumem. Nazwanie Birmy stanem umysłu nie jest przesadą, bowiem opresyjny reżim wojskowych, to wręcz podręcznikowy przykład dyktatury, przez co społeczeństwo cierpi ogromne zacofanie.

Cenzura na każdym kroku, zamknięcie na kulturę i handel międzynarodowy, nie wspominając już o silnej pozycji karteli narkotykowych – Birma tonie w oceanie heroiny, zaś poziom uzależnienia przekracza wszelkie skale. Ponadto szalejąca epidemia AIDS zbiera swoje żniwo. W takich o to właśnie warunkach przyjdzie żyć naszemu autorowi. W postaci krótkich, kilku kadrowych historii zebranych w jednym tomie Guy Delisle opowiada o świecie wcześniej mu całkowicie obcym.

W ten sposób sprzedaje czytelnikowi narrację opowiadającą o bogatej historii kraju, wynaturzeniach dnia codziennego kojarzonych w naszej części Europy z stalinizmem i tego jak osobiście postrzega obecny stan. Komiks nie traktuje jednak wyłącznie o „wielkiej historii”, większą część książki zajmują interakcje ze zwykłymi ludźmi – opisy ich zwyczajów, trosk dnia codziennego i wiele więcej. Już sam fakt lawirowania w obcej kulturze prowadzi często do śmiesznych wydarzeń, czego jest całkiem sporo w Kronikach Birmańskich. Obrana przez autora technika rysunku, nawiązująca do lekkich kreskówek z jednej strony łagodzi szarości kraju zdominowanego przez opresyjny reżim, z drugiej natomiast potrafi jeszcze bardziej uwypuklić niektóre wynaturzenia. Czytając ten komiks nie należy skupiać się wyłącznie na tekście. Guy Delisle zręcznie operuje symbolem ukrywając w poszczególnych kadrach dodatkowy sens opowieści.

Kroniki Birmańskie to opowieść skierowana głównie do dojrzałego odbiorcy, zainteresowanego nie tylko podróżami, ale i historią w szerszym kontekście. To gruntowny reportaż opisany przez zwykłego człowieka, zwykłymi słowami o rzeczywistości dla obecnego pokolenia Polaków wydającej się czystą abstrakcją. Niemniej łącząc poważną tematykę z dużą dozą humoru uwypukloną przez plastyczną formę komiksu Kroniki Birmańskie zdradzają spory potencjał edukacyjny, a to chyba najlepsza rekomendacja dla ambitnej opowieści graficznej.

Za udostępnienie komiksu do recenzji dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu