Reklama
aplikuj.pl

Recenzja komiksu Sunstone

Opowieść o uczuciach, marzeniach, ludzkich rozterkach... oraz BDSM

Sunstone to całkiem świeża pozycja w portfolio rodzimego wydawcy mangi Waneko, choć sam komiks z japońską twórczością nie ma nic wspólnego. Wystarczy powiedzieć, że autor urodził się w Europie Środkowo-wschodniej, zaś jego twórczość związana była z zachodnimi wydawcami pokroju Image lub Marvel.

Polscy wydawcy są coraz odważniejsi, publikując komiksy, które jeszcze kilka lat temu mogłyby narazić się na ostrą krytykę. Ponadto nigdy w historii rodzimej branży nie ukazywało się tak wiele i regularnie komiksów, co teraz. Dosłownie jest, w czym przebierać, a konsumenci stają się coraz wybredniejsi, żądając nowszych oraz ciekawszych pozycji. Projekt pod tytułem wychowania stałej i świadomej grupy odbiorców, prowadzony od lat przez krajowych wydawców widać zaczyna dawać jakieś efekty, plus komiksem interesuje się znacznie większa grupa czytelników niemająca z tym medium wcześniej żadnej styczności.

Recenzowany komiks Sunstone to prawdziwa perełka. Nie jest to epicka opowieść o walkach superbohaterów rodem studia Marvel lub DC, tudzież głęboka rozprawa o metafizyce idąca w dalece posuniętą abstrakcję. Sunstone opowiada o ludziach, ich zwykłych codziennych perypetiach, sprawach zabawnych i smutnych, a także tym jak widzi nas społeczeństwo oraz co skrycie ukrywamy przed wszystkimi. A czy wspomniałem, że osią wydarzeń jest BDSM odgrywany między dwiema bardzo ponętnymi paniami? Skoro udało się nieco podgrzać atmosferę, trzeba jasno powiedzieć, iż pozycja ta skierowana jest wyłącznie do starszych czytelników.

Jak zaczęła się ta dość nietypowa historia? Autorem komiksu jest rysownik chorwackiego pochodzenia Stjepan Šejić, który marzył o tym, aby zostać prawnikiem, a zamiast tego przyszło mu tworzyć ilustracje dla największych amerykańskich wydawców. Swoją karierę rozpoczął od postaw, skromnie zajmując się głównie nanoszeniem kolorów, współpracując z Tylerem Kirkhamem pracującym m.in. dla Top Cow. Šejić długo nie pozostawał w cieniu, ponieważ dość szybko rozpoczął pracę nad własnymi seriami. W 2007 roku zlecono mu projekt Witchblade, gdzie spod jego ręki ostatecznie wyszło 36 albumów – prawdziwa rzadkość, aby jeden autor kontynuował tak długo ten sam tytuł. Jego nazwisko powinniśmy pamiętać również za komiksy Darkness, Cyberforce, jak również X-Man albo She-Hulk.

sunstone-waneko-01

Cała lista obejmuje kilkadziesiąt pozycji, ale na pewnym etapie Stjepana naszła chandra twórcza – klasyczne wypalenie. Wtedy to, w ucieczce od codziennych zmartwień pod wymyślonym pseudonimem założył konto na bardzo popularnym serwisie DeviantArt. Tam publikował swoje rysunki, notabene dość pikantne, zaś od jednego zaczęła się cała historia z Sunstone. Mimo tego początkowo autor zarzekał się, iż ma dość długich opowieści, i przez długi okres czasu kontynuował lekką serię pasków komiksowych o pewnej dominie i jej dwóch niewolnicach.

Tak trzy bohaterki – Ally, Lisa i Anne – podbiły serca użytkowników DeviantArt, zaś Stjepan dostał prawdziwej zgryzoty, bo to, co miało być niezobowiązującą serią stripów powoli zmierzało w stronę pełnoprawnego komiksu. Pierwsze ilustracje powstały w 2011 roku, zaś trzy lata później ukazał się pełnoprawny tom Sunstone. Przedstawiona historia nie jest specjalnie rozwlekła, bowiem zamyka się w czterech albumach. Za niespełna 45 zł każdy czytelnik otrzymuje książkę o wymiarach 168×258 mm, w sztywnej oprawie, drukowaną na papierze kredowym, ciesząc żywymi barwami zdobiącymi każdy kadr. Trzy zeszyty reprezentują objętość standardową, czyli jakieś 160 stron, zaś ostatni tom to już pozycja nieco grubsza. Słowem sposób wydania nie powinien budzić większych zastrzeżeń.

Opowieść przedstawia losy dwóch młodych kobiet, które poznają siebie poprzez forum internetowe, co w efekcie skutkuje wymianą setek wiadomości. Obie teoretycznie niczym się nie wyróżniają – stała praca, dobre zarobki, perspektywy na przyszłość, bogate marzenia. Jednak potrzeby Lisy od zawsze były dość wyjątkowe. Dziewczyna pragnęła być skrępowana, ale w sposób nieograniczający jej wolności, dlatego może w jej życiu erotycznym czegoś brakowało. Wtedy to na horyzoncie pojawiła się Ally – kobieta, która osiągnęła sukces zawodowy, posiada wielki dom, jej dzieciństwo każdy uznałby za normalne, a także odznacza się niepohamowaną żądzą dominacji w sypialni. Dominacji absolutnej i bezwarunkowej.

Pewnego dnia, gdy wymiana pomysłów na łóżkowe zabawy przez chat przestał już wystarczyć, jedna z internetowych przyjaciółek wyszła z propozycją spotkania. Druga przystała na zaproszenie dość chętnie i tak sprawy potoczyły się już lawinowo. Lisa potrzebowała dominy, a Ally znała się na tym, ponieważ nie było to jej pierwsze rodeo. Oczywiście nie spodziewajcie się hardcore’u rodem z najciemniejszych zakamarków sieci, gdzie prawo i zdrowy rozsądek nie mają racji bytu. Rzecz jasna scen pikantnych nie zabraknie, bo między paniami zaiskrzyło od pierwszej chwili spotkania w cztery oczy. Mimo tego wiele perypetii wywoła uśmiech na twarzy czytelnika, bo jeśli zerwać całą otoczkę pozorów, to ludzie z kręgu BDSM wydają się być po prostu seksualnymi nerdami.

sunstone-waneko-02

Rzecz jasna gdy przysiądziemy uważniej do lektury, zobaczymy nie tylko lekką komedię dla dorosłych, ale również pewien dialog o społeczeństwie poruszający tabu. W kraju gdzie edukacja seksualna przypomina średniowieczne praktyki, powyższy komiks reprezentuje nadzwyczaj zdrowe podejście do tematyki zdecydowanie intymnej. Nie tworzy ani wydumanego, ani pokręconego wizerunku ludzi zainteresowanych BDSM. Tutaj raczej obserwujemy co się dzieje z osobą, która zdecydowanie nie pasuje do odgórnie utwierdzonego i społecznie akceptowanego schematu, mówiącego nam co jest „normalne”, a co „zasługuje na potępienie”. Zasadniczo aż bierze dziw, że jeszcze w naszym dość konserwatywnym, jak i niesłychanie podzielonym społeczeństwie ów lektura nie wywołała medialnej burzy.

Reasumując Sunstone to kawałek miłego czytadła, ilustrowanego piekielnie dobrymi rysunkami, zrealizowanymi stylem, za jaki pamiętamy i doceniamy Stjepana Šejicia z choćby wydawnictwa Image. Kolejne kadry przygotowano ze smakiem, dlatego trudno dopatrzyć się czegoś, co by mogło nas specjalnie oburzyć. Duet Lisy i Ally zdecydowanie nie jest tym, co niektórzy nazwaliby wynaturzoną wizją znudzonego „artysty” przechodzącego pierwszy kryzys wieku średniego. Lektura jest pełna wigoru oraz humoru, a warto jeszcze wspomnieć, iż duża część opowieści powstała z pomocą żony autora, która nie tylko maczała palce przy rysopisie psychologicznym bohaterek, ale i dołożyła swoje trzy grosze do ilustracji ponieważ, zawodowo również zajmuje się tworzeniem komiksów.

Nie przedłużając, nawet jeśli Sunstone wpadłoby w ręce nastolatków, to myślę że nie wywoła u nich uszczerbku psychicznego, biorąc pod uwagę czym obecnie bombarduje nas telewizja lub Internet. Naturalnie nie spodziewajcie się wiekopomnej lektury, a i cena okładkowa może nieco odstraszać, ale w przerwie między Marvelem a DC warto sięgnąć po ten komiks, bowiem zaskoczy Was bardziej niż pozytywnie.

Za udostępnienie komiksu do recenzji dziękujemy wydawcy Waneko