Reklama
aplikuj.pl

Test obudowy Enermax GraceMESH

Enermax próbuje podbić serca komputerowych maniaków nie tylko świetnymi zasilaczami ale także obudowami, czego doskonałym przykładem ma być GraceMESH. Czy rzeczywiście jest to obudowa godna polecenia?

Obudowę otrzymałem w zwykłym kartonie. Wraz z nią w środku znajduje się zestaw śrubek, instrukcja oraz dwa magnesy z logiem firmy. Instrukcja nie posiada opisu w języku polskim, natomiast dobrze wyjaśnia montaż. Gwarancja wynosi 24 miesiące.

GraceMESH ma wymiary 450 mm x 208 mm x 510 mm i waży 6,5 kg. Jest to więc dosyć lekka konstrukcja. Można w niej zmieścić płyty główne o formatach ATX, micro ATX oraz mini ITX. Dostępna jest w trzech wersjach: z niebieskim i czerwonym podświetleniem przednich wentylatorów i bez podświetlenia.

Muszę przyznać, że obudowa prezentuje się całkiem nieźle. Przód jest cały z siatki mesh, jedynie po bokach widać wstawki z tworzywa sztucznego. Obecne są dwie zaślepki na urządzenia 5,25 cala. Po zdjęciu panelu można zobaczyć filtr przeciwkurzowy oraz dwa podświetlane wentylatory, które robią największą robotę – dzięki nim i bocznemu panelowi z hartowanego szkła obudowa wygląda świetnie. Modele dołączonych wentylatorów są nieznane, jednakże warto wspomnieć, że można je podłączyć do złącza 3 pin albo Molex. Szkoda jednak, że kable są w kolorach linii zasilania a nie czarne – będą one widoczne przez okno co może słabo wyglądać. Ich kultura pracy jest dobra – nie są niesłyszalne, jednakże nie są też głośne. Jeśli komuś by się one jednak znudziły, to można je zdemontować i włożyć tam dwa inne, 120/140 mm śmigła.

Na górze znajduje się miejsce na dwa 120 mm wentylatory. Nad nimi jest przymocowany na magnes filtr przeciwkurzowy. Bliżej przodu znajduje się panel wejścia/wyjścia. Do dyspozycji są dwa złącza USB 3.0, dwa USB 2.0, wejście na mikrofon oraz wyjście na słuchawki. Tutaj znajduje się też przycisk włączający i restartujący komputer. Na plus należy zaliczyć fabrycznie dołączone zaślepki na nieużywane złącza.

Lewy bok został wykonany z 4 mm hartowanego szkła. Takie rozwiązanie zawsze polepsza wygląd obudowy. Szkło zamontowane jest na cztery szybkośrubki. Prawy bok to zwykła blacha, która mogła być być grubsza, albo lepiej usztywniona. Mocowana jest na dwie szybkośrubki.

GraceMESH stoi na czterech plastikowych nóżkach. Szkoda, że nie mają one gumowego wyłożenia, bo obudowa bardzo mocno ślizga się po panelach. Na spodzie można także zauważyć filtr przeciwkurzowy pod zasilaczem oraz otwory do montażu dysku 2,5 cala.

Z tyłu na samym dole znajduje się miejsce na zasilacz. Wyżej umieszczonych zostało 7 zaślepek PCI. 6 z nich jest wyłamywanych – duży minus dla Enermaxa. Ponad nimi znajduje się miejsce na 120 mm wentylator, który został dołączony i pracuje podobnie do przednich. Ten model posiada już czarny kabel – dlaczego przednie takiego nie posiadają? Można go podłączyć tylko do złącza molex – dlaczego nie ma wtyczki 3 pin? Wydaje mi się, że gdyby Enermax zmiksował przednie śmigła z tylnim to wyszedł by dopiero wtedy w pełni ładny i dobry wentylator.

Wnętrze zostało podzielona na dwie strefy. Oddziela jest tunel z metalu, na którym można zamontować do dwóch 120 mm wentylatorów. Nie dochodzi on do końca – obecna przerwa pozwala na umieszczenie z przodu chłodnicy. Na tacce na płytę główną znajduje się spory otwór, który umożliwia montaż chłodzeń bez konieczności demontażu płyty. System zarządzania okablowaniem wydaje się być bardzo dobry. Obecna jest duża ilość otworów, które jednak nie zostały ogumowane. Z tyłu jest około 15 mm wolnej przestrzeni na kable, co powinno spokojnie wystarczyć. W tej części obudowy można zmieścić 3 dyski 2,5 cala. Maksymalna długość karty graficznej wynosi 390 mm a wysokość chłodzenia procesora 156 mm. Ta ostatnia wartość dziwi – większość dobrych chłodzeń osiąga 160 mm, Enermax mógł poszerzyć obudowę o te 5 mm.

W drugiej części GraceMESH można zamontować zasilacz. Stawia się go na czterech nóżkach, które nie posiadają gumowego wyłożenia. Nie może on być zbyt długi bo zwyczajnie się nie zmieści. Dalej znajduje się koszyk na dwa dyski 3,5/2,5 cala oraz pod nim jest miejsce na dysk 2,5 cala. Koszyka nie można zdemontować.

W GraceMESH można zamontować 280/240 mm chłodnicę na przodzie, 240 mm na górze oraz 120 mm na tyle. Pod tym względem jest to standard, jednakże cieszy, że obudowa bezproblemowo wspiera montaż chłodzenia cieczą.

Podsumowanie

Obudowa kosztuje około 280 zł. Otrzymuje ona odemnie odznaczenie Tak oraz Design, jednakże to pierwsze daję głównie ze względu na wygląd i generalnie dobre wykonanie – wszystko jest spasowane i niezłej jakości. GraceMESH posiada dobry system zarządzania okablowaniem, pomieści sporo chłodnic oraz jest w pełni ofiltrowana. Niestety, kuleje ona pod względem szczegółów. Obudowa nie posiada gumowych wykończeń pod stópkami ani pod miejscem na zasilacz. Przednie wentylatory posiadają kolorowe kable a tylni można podłączyć tylko do złącza molex. GraceMESH ma wyłamywane zaślepki i tylko 156 mm miejsca na chłodzenie procesora. Obudowa jest dobrą propozycją, jednakże szkoda, że Enermax nie przyłożył się do szczegółów, bo mogłaby to być wtedy naprawdę świetna konstrukcja.