Recenzja God of War Ragnarok. Odpisane zadanie?

Czy Kratos ponownie zabierze nas w perfekcyjną przygodę? Czy to samo zrobione drugi raz ma sens? God of War Rangarok to skomplikowany temat.
Recenzja God of War Ragnarok. Odpisane zadanie?

Te recenzje God of War Ragnarok…

Tego typu recenzje sprawiają, że praca osoby zajmującej się ocenianiem gier jest czasem niewdzięczna. Takie gry, od tak dużych producentów sprawiają, że kwestionujesz to, czy dziś recenzje gier mają jeszcze sens? Z jednej strony powinniśmy mieć otwarty umysł i pamiętać, że komuś dany tytuł może się podobać z powodu X, ale jednocześnie masz na koncie ponad tysiąc gier, które przeszedłeś i twój punkt widzenia może być przez to zupełnie inny i wiesz, że rozwiązanie Y i Z w takiej grze po prostu nie przystoi. Ale potem dochodzi marketing, hype, wrażenia osób, dla których to pierwsza odsłona tej serii i choćbyśmy nie wiem, jak się starali dogadać, to nie ustalimy wiarygodnej opinii, gdyz nasze doświadczenia growe, (czy nawet – wiek!) są tak różne. Ciekawostka, wiecie, dlaczego tak wiele gier dziś ma ocenę „7”, która jest wyśmiewana przez nie-recenzentów? Wszystko przez to, że jakość produkcji AAA czy AA dziś jest naprawdę tak wysoka, że zestawiając je z innymi wydawanymi dziś grami, to naprawdę nie są złe produkcje. Reszta jest po prostu tak beznadziejnie zła.

Czytaj też: Recenzja The Last of Us Part 1

Cóż, ostatecznie tego typu teksty wciąż są dla niektórych bardzo ważne, ale co, gdy już przed postawieniem pierwszych słów w edytorze tekstu wiesz, że prawdopodobnie spotkasz się z krytyką? Co, gdy jestem niemalże pewny, że God of War Ragnarok w opinii tłumu będzie produkcją doskonałą, a tymczasem w moich oczach problemyprodukcji co chwilą biją po oczach? Czy piszę te słowa, abyście choć trochę lepiej zrozumieli moją perspektywę? Zdecydowanie. Po co? Bo ten nowy GOW:R to takie trochę dzieło odtwórcze, lekko archaiczne i gubiące po drodze swoją tożsamość. Odpalać pochodnie!

God of War Ragnarok i brak odwagi

Zacznijmy od tego, że jeszcze chyba nigdy Sony nie miało tylu próśb o to, aby nie zdradzać niespodzianek przygotowanych w grze. Oczywiście rozumiem, skąd obawy wydawcy i uszanujemy te prośby, ale będziemy musieli się trochę nagimnastykować, aby nic nie zdradzić.

Jeszcze chyba w żadnej innej grze, jak w God of War Rangarok, nie przerywałem rozgrywki, aby wyciągnąć telefon i zanotować sobie problemy designerskie tytułu. Wszystko rozbija się o to, że tytuł robi za mało, aby ukryć to, że gra jest tym samym, co poprzedniczka. Mam wrażenie, że po zmniejszeniu roli Coryego Balroga, który doprowadził poprzednią odsłonę do ocen 10/10, twórcy zaczęli bać się eksperymentów i poszli utartą ścieżką. Poprzednia gra to była rewolucja dla marki, ale tym razem zmian gameplaywoych jest wyjątkowo mało i ma się wrażenie obcowania z dodatkiem DLC, a nie nowym tytułem. Oczywiście, nawet „takie same” Assassin’s Creed potrafią sprzedać 20 milionów kopii, ale w tych grach zmienia się chociaż świat. W Ragnaroku nawet trafiamy często do tych samych miejsc!

God of War Ragnarok to odpisane zadanie

Przygody Kratosa i pozostałych to zatem znów przebijanie się przez rozbudowane huby, gdzie po drodze będziemy walczyć i rozwiązywać zagadki. Problem jednak w tym, że w poprzedniej odsłonie co chwilę widoczny był geniusz twórców. Level design był wspaniały, a powracanie do danych lokacji, aby dotrzeć do nowych miejsc, z nowymi umiejętnościami dawało masę radości. Gracz miał wyzwanie i otrzymywał solidną nagrodę.

God of War Ragnarok podaża tą samą ścieżką, ale wygląda to tak, jakby za projekt lokacji odpowiedzialne stały się niedoświadczenie osoby. Coś tam potrafią, ale za wzór wzięły poprzednią odsłonę i nie uchwyciły do końca tego, co czyniło grę wielką. Schemat jest podobny, ale wykonanie kuleje. Przykład? Nie raz trafiamy na sytuacje, które wymagają od nas pokonania dalszej drogi, ponieważ Kratos nie może sobie poradzić z np. wykolejonym, drewnianym wagonikiem. Co z tego, że chwilę później dokonujemy iście boskiego pokazu siły w walce? Śmiać mi się również chciało, gdy przeszkodą nagle okazał się mały strumyk.

Czytaj też: Najciekawsze premiery gier – listopad 2022

Podobnie wygląda sprawa interfejsu. Znów mordęgą dla mnie jest „ubranie” bohaterów, ponieważ UI zupełnie w tym nie pomaga. Każda broń czy akcesorium ma tę samą ikonkę, a tekstu jest cała masa. Przez co jesteśmy zalani masą identycznych ikon i opisów, gdy niemalże wszystkie inne gry robią to lepiej. Zaczynam się zastanawiać czy widniejąca w menu opcja „automatyczny wybór” to tak jak w poprzedniczce, ukłon w stronę fanów starego gatunku gry, czy po prostu częściowe rozwiązanie problemu, który się samemu stworzyło?

God of War czy Disney?

Pamiętacie, jak baliśmy się przed premierą poprzedniej części, czy God of War pozostanie tą samą, brutalną grą? Pierwszy pokaz rozgrywki (a potem cała gra) rozwiały obawy – Kratos rozrywał przerażających wrogów jak pluszowe misie, a krew lała się na wszystkie strony. Nawet przymykaliśmy oko na to, że w poprzednich częściach postać o wiele szybciej radziłaby sobie z wrogami i teraz walka stała się bardziej RPGowa.

No więc, jaki był mój zawód, gdy odkryłem, że God of War Ragnarok jest pełen scen, które po prostu mnie żenowały swoją infantylnością. Niestety, nie mogę Wam bez spoilerów dokładnie zdradzić, dlaczego tak jest, ale gra jest ugrzeczniona w stosunku do poprzednika. Tam gdzie brutalność była (np. te same animacje finisherów przeciwników) tam dalej jest krwiście. Ale nowe ciosy czy nawet przeciwnicy są tacy… nierobiący wrażenia. Bezpieczny design potworów sprawił, że są po prostu nudne i nie wyglądają na śmiertelne zagrożenie. Gorzej, że teraz naszymi przeciwnikami są czasem… małe, szczuropodobne istoty. Gracie zatem potężnym bogiem wojny, który wraz z synem wydziera się jakby walczyli o życie, a ich wrogami jest coś co powinni zdeptać i… zaczynacie się zastanawiać jakim cudem ktoś mógł tak ugrzecznić ten tytuł?

Technologia God of War Ragnarok

Jeden z twórców God of War Ragnarok przed premierą gry stwierdził, że PS4 nie ograniczało deweloperów, ponieważ wszystko co planowali, byli w stanie osiągnąć na konsoli z 2013 roku. No i tak dokładnie tak jest. Widać, że to gra z poprzedniej generacji. Pad DualSense nie jest ciekawie wykorzystywany, czasy ładowań na PS5 trochę się dłużą, a sceny, które powinny zachwycać są ładne, ale doświadczony gracz doskonale wypatrzy wszystkie sztuczki czy ograniczenia powstałe w trakcie ich tworzenia. Teoretycznie zapierające dech w piersi widoki nie pokazują w pełni swojego piękna, bo po chwili dostrzegamy sztuczne tło, słabszą jakość detali (a grałem w 30 fps dla lepszej grafiki!) czy ogólną sterylność sceny.

Na pewno grę trzeba pochwalić za liczne opcje konfiguracji rozgrywki czy fantastycznie wykonany polski dubbing. Dźwięki otoczenia są fantastyczne, a muzyka dobrze buduje klimat. To chyba jedyny element, który naprawdę jest wykonany na poziomie, w którym rozpieściły mnie inne gry ekskluzywne dla PlayStation.

Podsumowując God of War Ragnarok

Czy zatem God of War Ragnarok to fatalna gra? Tutaj wracamy do początku tekstu. Dla fanów brutalności serii czy wprowadzonych przez poprzednią odsłonę wątków przemiany postaci może, to być największy zawód roku. Ale być może dla kogoś to będzie pierwsza odsłona serii i miliony dolarów wrzucone w utrzymanie pewnego poziomu jakości gry sprawią, że będzie to wspaniały tytuł.

Może zatem tego będą chcieli fani serii i po prostu mi kierunek obrany przez markę się nie podoba? Jestem bardzo ciekaw opinii graczy, ale z chęcią przeczytam je z miesiąc po premierze, gdy emocje opadną i gracze na Reddicie pewnie będą popełniali całe wypracowania na temat produkcji. Co powiedzą główni odbiorcy? Czy przetrwają taki Ragnarok?