Reklama
aplikuj.pl

Recenzja komiksu Daredevil: Nieustraszony vol. 1

Daredevil Nieustraszony, to nietypowy komiks, mający nawet szansę trafić w gusta osób nieprzepadających za „trykotami”. Jest też dowodem na to, że bez Bendisa wydawnictwo Marvel straci naprawdę wiele ze swojej oryginalności.

Daredevil i Elektra, to chyba dwie najbardziej ikoniczne postacie Marvela lat 80., które do życia powołał Frank Miller. Ich przygody wykazywały ogromny potencjał, a kolejni scenarzyści starali się wykorzystać go jak najlepiej. Jednak dopiero pod opieką Briana Michaela Bendisa diabeł z Hell’s Kitchen zyskał zupełnie nowego wydźwięku. Prawnik za dnia, bezlitosny sędzia w nocy zostanie uwikłany w historię, mającą szansę przewartościować komiks superbohaterski, jaki znaliśmy do tej pory.

Droga do Marvel

Nie ukrywam, że Bendis należy do grona moich ulubionych scenarzystów, który nawet najbardziej banalną opowieść potrafi odpowiednio przyprawić i zaprezentować w formie zasługującej na uwagę. Tym bardziej ze zdziwieniem odebrałem wiadomość o jego transferze do DC Comics, gdzie podpisał kontrakt na wyłączność. W taki o to sposób Marvel w moich oczach stracił jeden z ważniejszych atutów, mogącego przyciągać czytelników. A czy wiecie, że zanim przysiadł do scenariuszy, sam rysował swoje historie jeszcze w latach 90., choćby w ramach Image Comics?

Bendis do Marvela trafia w 2000 roku, dzięki rekomendacji rysownika Davida Macka. Po roku ówczesny redaktor naczelny Joe Quesada zaproponował scenarzyście objęcie opieką serii Daredevil. Przez następne pięć lat spod jego ręki ukaże się 55 zeszytów, ilustrowanych przez m.in. rysownika Alexa Maleeva. To właśnie te komiksy zebrano w trzy zbiorcze tomy zatytułowane Daredevil Nieustraszony.

Proces stulecia

Bendis chodzi własnymi ścieżkami, o czym dał do zrozumienia w wielu wywiadach. W jego przekonaniu nie zatrudniono go do odgrzewania starych historii, a odkrywania postaci Marvela na nowo. Jego filozofię dostrzeżemy w opisywanym pierwszym tomie Nieustraszonego, na łamach, którego znalazły się trzy historie. Pierwszą jest „Zbudź się” (narysowana przez Davida Macka), następnie „Wiceszef” i „Ujawniony” (z ilustracjami Alexa Maleeva), zaś całość zamyka trzyzeszytowa historia, na łamach, której Matt Murdock podejmuje się obrony bohatera oskarżonego o zabójstwo.

Pierwszą część tomu dominuje narracja związana z procesem stulecia, gdzie na ławie oskarżonych zasiadł sam Kingpin. Dziennikarz Ben Urich zamiast relacjonować głośne wydarzenie, prowadzi na własną rękę dziennikarskie śledztwo w sprawie zniknięcia Żabioskoczka – trzecioligowego przestępcy. Rozwiązanie zagadki może kryć się w głowie małoletniego syna zaginionego rabusia, ale ten na wskutek traumy trafił do szpitala psychiatrycznego.

„Wiceszef” i „Ujawniony” to wielowątkowa opowieść o konsekwencjach zamachu na Kingpina i próbie wydarcia władzy nad jego imperium. Podczas tych wydarzeń Matt Murdock staje przed groźbą ujawnienia swojej tajnej tożsamości, co w konsekwencji położy się cieniem na wszystkie jego prawnicze osiągnięcia. Podwójna tożsamość prawnika z Hell’s Kitechen staje się pożywką dla tabloidów, uniemożliwiając zarówno działanie na sali sądowej, a także, jako Daredevil. Jeśli zarzuty zostaną udowodnione, naszemu bohaterowi grozi o wiele więcej niż zniesławienie, bo w grę wchodzi nawet więzienie. Aby było tego mało, wydarzenia te położą się także cieniem na ostatni epizod, gdzie na ławie oskarżonych zasiądzie inny bohater.

Autopsja Nieustraszonego

W takim o to skrótowym zapisie przedstawia się zarys fabularny zajmujący niemal 500 stron komiksu. Bendis postanowił pokazać szersze podłoże psychologiczne Matta, doprowadzając do konfliktu z jego alterosobowością, którą jest Daredevil. „Zbudź się” niejako wgryza się w problemy rodzinne, gdzie ogromną rolę odgrywa również szata graficzna, przedstawiona w formie abstrakcyjnego kolarzu i pomieszania technik. Scenarzysta i rysownik dokonali tym sposobem pewnej autopsji umysłu skrzywdzonego dziecka, ale tej opowieści możemy doszukać się jednocześnie całkiem sporo nawiązań do szerszej historii Daredevila.

Później obserwujemy uwikłanie Matta Murdocka w przestępczy świat, serwując opowieść czerpiącą garściami z różnorodnego kina gangsterskiego. Na koniec, otrzymamy silny cios polegający na ukazaniu roli herosów – tej dobrej, a także ostrej społecznej krytyki względem ich samowolnych wyczynów realizowanych poza prawem. Jednocześnie, należy zauważyć, że w całym tym przekładańcu ogromną rolę odgrywają dialogi. Chodzi nie tylko o to, co postacie mówią, ale także jak mówią, co zgrywa się z warstwą wizualną. Początkowo może ona nawet nieco odstraszyć czytelników przyzwyczajonych do „typowych” historii o trykociarzach, ale wejście w narrację następuje relatywnie szybko.

Marvel w najlepszej postaci

Daredevil Nieustraszony reprezentuje sobą wszystko to, co najbardziej cenię w opowieściach Marvela realizowanych przez osoby pokroju Bendisa. Są to mikro-historie, poruszające konkretne problemy społeczne z wykorzystaniem bohaterów i ich rozterek. Dodatkowego impulsu do lektury Nieustraszonego dodaje fakt wystąpienia Luck’a Cage’a, Czarnej Wdowy, Spider-Mana oraz Elektry i uzasadnionego umieszczenia ich w całej narracji. Relatywnie nie wiele tu klasycznego komiksu o herosach, bowiem walk z przytupem możemy policzyć na palcach jednej ręki. Jednocześnie to kolejny powód, by polecić komiks, ponieważ takim podejściem oddala się on od typowych fajerwerków, z jakich kojarzymy Marvel.

Reasumując, opisany komiks to jedna z mocniejszych pozycji w ofercie Egmontu. Nie można mu wiele zarzucić, a plusy płynące z lektury mogłyby wypełnić naprawdę sporych rozmiarów formularz. Bendis ewidentnie pokazał, że komiksem superbohaterskim można łamać utrwalone wzorce, tworząc tym samym zupełnie nową jakość opowiadania obrazem. Komiks zdecydowanie wart polecenia.