Reklama
aplikuj.pl

Recenzja komiksu NOE

Tom 1: Za niegodziwość ludzi

Motywy biblijne są nie od dziś obecne w kulturze popularnej. Ilość książek, seriali, filmów a także komiksów wykorzystujących zapożyczenia z Biblii można liczyć w dziesiątkach, to też przestrzeń na innowacje w tym segmencie jest bardzo zawężona. Obecnie coraz trudniej zadziwić a w konsekwencji kupić sobie uwagę odbiorcy nieustannie bombardowanego przesyconym treścią przekazem medialnym. By znaleźć ciekawą perełkę trzeba szukać uważnie, zaglądać pod każdy kamień i kąt a na pewno natrafimy na coś ciekawego.

W zeszłym roku wydawnictwo SQN wprowadziło na polski rynek wydawniczy komiks zatytułowany NOE. Jest to opowieść, jak nie trudno się domyślić, o biblijnym budowniczym arki – Noe. Każdy kto uczęszczał na lekcje religii, jest zaznajomiony z literaturą lub po prostu wychował się w chrześcijańskim kręgu kulturowym zna sylwetkę Noego. Tym samym zanim przystąpiłem do lektury w głowie zapaliła się czerwona lampka ostrzegawcza, przestrzegająca przed tym, iż twarda oprawa komiksu może skrywać typowy tekst religijny o raczej charakterze edukacyjnym. Przeniesienie słowo w słowo na język obrazkowy wersów Biblii jest chwytem wręcz uklepanym, do czego przejawiam raczej ograniczony entuzjazm.

Stan wahania trwał jednak krótko, bowiem wystarczył rzut oka na autorów recenzowanej książki. Za scenariusz odpowiadają dwie osobistości dobrze znane w świecie srebrnego ekranu: Darren Arnonofsky i Ari Handel. Lista filmów, przy których działali jest imponująca nie ze względu na ilość a jakość produkcji. Wspólnie pracowali m.in. przy Black Swan, The Wrestler a w tym roku ukazała się adaptacja filmowa recenzowanego komiksu. Darren to postać szczególnie rozpoznawalna choćby dzięki jego debiutowi scenarzysty w głośnym Pi z 1998 r., czy też porywającemu Requiem for a Dream. Jednakże w kwestii komiksu pozostaje jeszcze problem wyboru artysty, który to scenariusz przekuje w obrazkową historię. Niko Henrichon – bo na jego padł wybór – zadbał o rysunki i kolor. Kanadyjski twórca komiksów posiada silne referencje w postaci długiej współpracy z DC Comics i Marvelem. Jego nazwisko rozsławił głośny komiks Pride of Baghdad w Polsce wydany pod tytułem Lwy z Bagdadu. Co więcej udzielał się przy takich seriach jak:  FablesNew X-MenSandman, i Spider-Man.

noe_02

Ten zestaw nazwisk pozwolił mi przypuszczać iż nie będę mieć do czynienia z typową, podyktowaną w rytm kościelnej poprawności adaptacją Pisma Świętego. Zamiast tego do rąk otrzymujemy komiks utrzymany po części w klimatach fantastyki doprawionej postapokaliptyczną wizją Ziemi, gdzie wersety z starego testamentu posłużyły to stworzenia jedynie kręgosłupa fabularnego, na którym osadzono całą nadbudowę. Silnym atutem książki jest jej klimat oraz nad wyraz oszczędne odwołania do chrześcijańskiej treści religijnej. Wszakże każdy symbol w komiksie jest dla nas natychmiast czytelny i co do ich źródła nie mamy żadnych wątpliwości, jednak scenarzyści poszli o krok dalej tworząc wręcz przekaz uniwersalny nierażący przykładowo czytelnika z innego kręgu kulturowego, czyniąc go łatwiej przyswajalnym. To zabieg niezwykle trudny i względnie rzadkość, szczególnie w Europie. Co ciekawe całość utkano tak sprytnie, że czytelnik może wywrzeć wrażenie, iż ogląda świat przedstawiony nie z przeszłości, lecz z odległej przyszłości tu też z całkowicie nam alternatywnej rzeczywistości.

Komiks przedstawia świat obdarty z nadziei, który dawno nie zaznał opadów deszczu a popękana ziemia targana jest wojnami prowadzonymi przez okrutnych władców i ich hordy. W tej nieprzychylnej rzeczywistości przyszło żyć Noemu i jego rodzinie. Bohater – żołnierz, mag a także uzdrowiciel, wywodzący się z rodu pełnego osób, które w sposób istotny zapisały się na kartach historii, pragnie jedynie spokoju dla siebie i najbliższych.  Jednak każdej nocy nawiedzają go wizje o zagładzie, nie pozostawiając mu złudzenia co do znaczenia snów.

noe_04

W tym momencie rozpoczyna się walka z czasem. Czasem nieubłaganie napędzającym zegar zagłady w postaci nadchodzącego potopu – zresztą dobrze znanego z Biblii i nie tylko. Tak rozpoczyna się niebezpieczna wędrówka Noego i jego rodziny, zmuszonych do przemierzania krainy, przywodzącej mi na myśl swą stylistyką i klimatem Katedrę Bagińskiego. Nieodzownym elementem lektury będą także wszelkiego rodzaju czary, mistyczne miejsca oraz tajemnicze istoty starsze niż ludzkość. Myślę że brzmi to wystarczająco obiecująco, zwłaszcza że pierwszy tom jaki przyszło mi przeczytać rozbudził moją ciekawość. Już sama koncepcja świata przedstawionego jest na tyle intrygująca że zachęca do dalszej lektury.

Co do jakości wydania komiksu zastrzeżeń mieć nie mogę. Za około 37 złotych otrzymujemy wydrukowany na dużym formacie i kredowym papierze owitym w sztywną okładkę komiks zapewniający trochę ponad sześćdziesiąt stron lektury. Cena ta nie jest wygórowana, z całą pewnością typowa dla naszego rynku wydawniczego. Biorąc pod uwagę portfolio rysownika samej warstwy wizualnej zachwalać nie muszę.

Reasumując jeśli przyszło wam obejrzeć bazujący na komiksie film Noe: wybrany przez Boga z Russellem Crowe w roli głównej i spektakl ten nie zachwycił was mogę zapewnić że pierwowzór powinien wzbudzić pozytywne wrażenia. Osobiście uważam że lektura NOE to szczególnie znakomita odskocznia pomiędzy amerykańskimi produkcjami choćby o superbochaterach a japońską twórczością regionalną.

Za udostępnienie komiksu do recenzji dziękujemy wydawnictwu SQN