Jedna z często powtarzanych teorii zakłada, że do 2050 roku ziemskie oceany będą zawierać więcej plastiku niż ryb. Ukazał się jednak raport ONZ, który sugeruje, jak ludzkość może przeciwdziałać tej nadchodzącej zagładzie.
Naukowcy działający na zlecenie Organizacji Narodów Zjednoczonych są zgodni: świat potrzebuje odgórnych zmian w gospodarowaniu tworzywami sztucznymi. Przemysł tworzyw sztucznych musi w efekcie przejść od liniowego systemu związanego z marnotrawstwem do opartego na obiegu i recyklingu. Czas na zmiany jest krótki i wynosi maksymalnie kilka dekad.
Czytaj też: Oceany na Ziemi zawierają ogromne ilości rtęci. Skąd pochodzi?
Raport w dużej mierze opiera się na modelu opublikowanym w 2020 roku. Jego lektura pozwala sądzić, że poważne podejście do tematu mogłoby doprowadzić do zmniejszenia ilości śmieci trafiających do oceanów o 82 procent do 2040 roku. Mowa w tym przypadku o wykorzystywaniu dostępnych obecnie technologii.
Oceany na Ziemi są w coraz większym stopniu zanieczyszczone tworzywami sztucznymi
Do rozwiązania problemu nie wystarczy jednak zwiększeniu udziału recyklingu w gospodarowaniu odpadami. Model zaprezentowany w ubiegłym roku zakłada, że co najmniej pół miliona osób będzie musiało zajmować się codzienną pracą w sektorze gospodarowania tworzywami sztucznymi, aby taka strategia miała rację bytu.
Czytaj też: Satelity mogą stanowić klucz do zwalczenia problemu mikroplastików
Co ciekawe, autorzy raportu szacują, że rocznie produkuje się opakowania o łącznej wartości wynoszącej od 80 do 120 miliardów dolarów. Problem w tym, że nawet 95 procent tych pieniędzy przepada, ponieważ plastiki nie są ponownie wykorzystywane. Korzyści z proponowanych zmian byłoby więc wiele i mogłyby dotyczyć nie tylko kwestii środowiskowych, ale również ekonomicznych. Naukowcy podkreślają również, iż sprzątanie oceanów powinno być tylko jedną z wielu strategii – najważniejszą ma zostać upewnianie się, że do środowiska naturalnego nie będą trafiały plastiki.