Reklama
aplikuj.pl

Tak brzmi Wenus. Posłuchajcie nagrań wykonanych przez sondę BepiColombo

Sonda BepiColombo, której ostatecznym celem jest eksploracja Merkurego, czyli najbliższej Słońcu planety, wykorzystała niedawno Wenus do skierowania się w jego stronę. Przy okazji jej instrumenty wykonały szereg pomiarów.

W ten sposób, na wysokości 550 kilometrów od rozgrzanej powierzchni Wenus, dało się zarejestrować dźwięki powstałe w tamtejszej atmosferze. Ich obecność jest efektem interakcji wenusjańskiej atmosfery z wiatrem słonecznym, czyli strumieniem rozpędzonych cząstek wyemitowanych przez naszą gwiazdę.

Czytaj też: BepiColombo wykonała zdjęcie Wenus. Tak wygląda piekielny „bliźniak” Ziemi z niewielkiej odległości

Warto podkreślić, że dźwięki, które możemy usłyszeć, nie są faktycznym nagraniem, lecz tak zwaną sonifikacją. Oznacza to, iż sonda BepiColombo zebrała dane, które zostały następnie przedstawione w formie odpowiadających im dźwięków. Zajęli się tym eksperci działający na zlecenie Europejskiej oraz Japońskiej Agencji Kosmicznej.

Wenus najprawdopodobniej nagrzała się na skutek efektu cieplarnianego wywołanego przez CO2

Co ciekawe, BepiColombo nie była jedynym ziemskim pojazdem, który w ostatnim czasie znalazł się w pobliżu Wenus. W odstępie 33 godzin spotkanie z drugą planetą od Słońca zaliczyła również sonda SolarOrbiter. Jej przelot odbył się w podobnych okolicznościach, choć nadrzędnym celem tego urządzenia jest Słońce. W przypadku SolarOrbiter odległość między powierzchnią Wenus a samym statkiem wyniosła około 8000 kilometrów. To właśnie on znalazł się na miejscu pierwszy – 9 sierpnia. 10 sierpnia ten sam wyczyn powtórzyła BepiColombo.

Kluczowy w przypadku wykonanych pomiarów okazał się instrument MERTIS, który był w stanie zebrać dane dotyczące środkowych warstw wenusjańskiej atmosfery. Lepsze jej poznanie mogłoby wyjaśnić, w jaki sposób bliźniaczka Ziemi stała się tak nieprzyjaznym dla życia miejscem, jak obecnie. Naukowcy sądzą, iż w przeszłości – zanim Wenus nie doświadczyła efektu cieplarnianego wywołanego wzrostem stężenia dwutlenku węgla – panujące tam temperatury były znacznie niższe.

Czytaj też: NASA ma plan na zbadanie Wenus. Pomóc mają zaawansowane balony

We wrześniu ubiegłego roku świat obiegła niezwykła informacja: zespół badawczy z Polakiem w składzie natrafił bowiem na sygnatury fosfin w atmosferze Wenus. Gaz ten jest na Ziemi związany z obecnością mikrobiologicznego życia. Z czasem okazało się jednak, iż pomiary mogły zostać błędnie wykonane bądź zinterpretowane. I choć nie wyklucza to możliwości istnienia mikrobiologicznych form życia unoszących się w chmurach tej planety, to nie wydaje się, by do dziś mogły one tam przetrwać.