Reklama
aplikuj.pl

Na Grenlandii spadł deszcz. W tym miejscu nigdy wcześniej go nie udokumentowano

Po raz pierwszy w udokumentowanej historii na szczycie grenlandzkiej pokrywy lodowej, na wysokości ponad 3000 metrów, doszło do opadów deszczu. Jest to kolejny sygnał alarmowy związany z ocieplającym się klimatem.

Grenlandia, podobnie z resztą jak inne obszary na półkuli północnej, doświadcza fali upałów. W efekcie na szczycie tamtejszego lodowca zanotowano temperaturę powyżej zera co zdarzyło się dopiero trzeci raz w ciągu ostatnich lat. Przed kilkoma dniami, 14 sierpnia 2021 roku, doszło jednak do jeszcze bardziej niespotykanego zjawiska w obrębie tzw. Summit Station. Właśnie tam miały miejsce trwające kilka godzin opady deszczu.

Czytaj też: Pojawił się pomysł na zwiększenie opadów deszczu w Europie. Potrzebujemy więcej drzew

Co ciekawe, nigdy wcześniej w historii zapisów nie pojawiły się wzmianki o deszczu padającym w tym obszarze. Przypominamy, iż dokumentację zaczęto prowadzić tam w 1950 roku, a sama stacja znajduje się na wysokości ponad 3200 metrów. Wzrost temperatury powyżej zera spowodował, że z nieba w ciągu kilku godzin mogło spaść nawet 7 miliardów ton wody.

Deszcz na szczycie grenlandzkiego lodowca został udokumentowany po raz pierwszy w historii zapisów

Deszcz może mieć katastrofalny wpływ na grenlandzką pokrywę lodową. Odsłania on bowiem ciemniejsze warstwy lodu, które w większym stopniu absorbują światło. Prowadzi to do sytuacji, w której lodowiec nagrzewa się jeszcze bardziej, co napędza cały proces. Poza tym, oblodzona wierzchnia warstwa w mniejszym stopniu przepuszcza wodę, dlatego zbiera się ona na górze w formie kałuż i stawów, potęgując zjawisko topnienia.

Czytaj też: Grenlandia zmaga się z „ciemną strefą”. Poznaliśmy wyjaśnienie zagadki

Pokrywa lodowa Grenlandii zawiera na tyle dużo słodkiej wody, że jej utrata mogłaby wywołać nawet 6-metrowy wzrost poziomu mórz i oceanów. Problem polega na tym, że taki scenariusz nie jest wykluczony, o czym świadczą ustalenia zawarte w raporcie IPCC. Wynika z nich, że przekroczenie wzrostu temperatur o 2 stopnie Celsjusza względem epoki przedprzemysłowej spowoduje roztopienie tej pokrywy lodowej. Mogłoby to doprowadzić do zalania terenów nabrzeżnych, zamieszkiwanych przez setki milionów ludzi na całym świecie.