Powiedzenie „pozory mogą mylić” wydaje się idealnie pasować do sytuacji związanej z dinozaurem zamieszkującym Ziemię ok. 220 mln lat temu. Zwierzę, przez długi czas uważane za największego mięsożercę okresu triasu, w istocie okazało się spokojnym wegetarianinem.
Podstawę badań stanowiły skamieniałe ślady pozostawione przez osobnika sprzed około 220 milionów lat. Znalezione w latach 60. ubiegłego wieku, zostały pierwotnie uznane za dowód na występowanie masywnego teropoda, który rządził swoim ekosystemem w okresie triasu. Nic bardziej mylnego: w rzeczywistości zwierzę było najprawdopodobniej roślinożernym przedstawicielem grupy prozauropodów.
Czytaj też: Ten dinozaur był dawniej drapieżnikiem szczytowym. Dziś nie wzbudzałby większego respektu
Na czele zespołu badawczego stanął Anthony Romilio z University of Queensland, który wraz ze swoimi współpracownikami ponownie przeanalizował odciski stóp zostawione przez tajemniczego osobnika. Wcześniejsze założenia w tej sprawie, w myśl których autorem śladów był rekordowo duży jak na trias drapieżnik, były ekscytujące, ale – jak się okazuje – błędne. Z ustaleń na ten temat opublikowanych na łamach Historical Biology wynika, iż sprawcą zamieszania był roślinożerny prozauropod mający około 1,4 metra wysokości i 6 metrów długości.
Dinozaur, którego ślady liczą około 220 mln lat, był roślinożernym prozauropodem
Co ciekawe, odciski zachowały się w nasączonych wodą warstwach roślinnych szczątków, które zostały później wypełnione mułem i piaskiem. Na przestrzeni kolejnych milionów lat materiał organiczny zamienił się w węgiel, który został wydobyty przez górników pracujących na terenie kopalni węgla w Ipswich. I choć kopalnia ta została już zamknięta, to w 1964 roku naukowcom udało się wykonać gipsowe odlewy odcisków. Są one wykorzystywane nawet w obecnych badaniach i służą do tworzenia trójwymiarowych, wirtualnych modeli. Jeśli chcecie zobaczyć je na własne oczy, to wystarczy wejść na tę stronę.
