Decentralizacja – to określenie przejawia się w każdej rozmowie na temat zalet kryptowalut. Problem w tym, że wedle najnowszego badania ogromna liczba Bitcoinów jest w rękach tak naprawdę niewielu osób, co zdaje się przeczyć temu, że to prawdziwie „rozsiana po świecie” i niezależna kryptowaluta.
Są szanse, że Bitcoin nie jest zdecentralizowany tak bardzo, jakbyśmy tego chcieli
Wedle badań przeprowadzonych przez National Bureau of Economic Research (NBER), które wykorzystywały metodę gromadzenia danych, odróżniających osoby i organizacje, 10000 największych inwestorów indywidualnych kontroluje około jedną trzecią wszystkich Bitcoinów w obiegu. W rzeczywistości ten wynik jest zapewne jeszcze mniejszy, bo pod wieloma adresami cyfrowych portfeli może kryć się ta sama osoba.
Czytaj też: Nowojorska giełda przyjęła Bitcoina. To ważne wydarzenie dla kryptowalut
Gdyby tego było mało, ponoć 10% „górników” utrzymujących sieć Bitcoin w działaniu, kontroluje aż 90 procent globalnej zdolności wydobycia, podczas gdy 50% wszystkich zdolności wydobywczych należy do zaledwie 0,1% górników. Te liczby i procenty wskazują, że sieć Bitcoin jest podatna na 51-procentowy atak, w którym to grupa górników połączy siły i przejmie kontrolę nad większością sieci.
Czytaj też: Waluta sprzed 500 lat jest niczym pierwowzór Bitcoina
Nie oznacza to więc, że Bitcoin, bazujący na blockchainie, zapewniającym mu zdecentralizowany charakter, jest w rzeczywistości tak zdecentralizowany. Z jednej strony są ci, którzy Bitcoiny posiadają, a z drugiej ci, którzy ich obieg (sieć) podtrzymują.