18 listopada 2021 roku obchodzimy polską 30. rocznicę światowego dnia rzucania palenia. Na świecie to już prawie 50-letnia tradycja. Pomimo pojawiających się kolejnych alternatyw, palenie papierosów nadal pozostaje sporym problemem współczesnego świata. Szczególnie dla osób palących biernie.
Nikotyna nie jest największym złem. Najbardziej szkodliwe jest palenie samo w sobie, czym palacze szkodzą sobie i osobom w swoim otoczeniu
Powszechnie stawiany jest znak równości między nikotyną i tytoniem w kontekście problemów palaczy i ich otoczenia. Nie jest to prawdą, choć to właśnie uzależnienie od nikotyny jest źródłem nałogu palenia tytoniu. Zdecydowanie najbardziej szkodliwe jest natomiast samo spalanie tytoniu i wdychanie dymu oraz substancji smolistych. Tytoń z papierosa jest spalany w temperaturze nawet 900 stopni Celsjusza, co prowadzi do wytwarzania około 7 000 związków chemicznych, w tym 93 związków toksycznych, z czego 79 jest rakotwórczych. Czym palacze szkodzą sobie i osobom w swoim otoczeniu.
Szacuje się, że liczba osób palących na świecie do 2025 roku przekroczy okrągły miliard. Jak wygląda sytuacja w Polsce? Z badań CBOS wynika, że papierosy pali średnio 21% dorosłych kobiet i 31% mężczyzn. To 8 mln osób czynnie palących. Ale na palenie bierne jest narażonych aż 14 mln osób w ich otoczeniu. Przekłada się to na śmierć około 81 tys. osób rocznie z powodu chorób odpapierosowych. Idąc dalej, zdaniem WHO Polska jest jednym z pięciu europejskich krajów, w których po papierosy sięga najwięcej osób młodych. Sięgał po nie co drugi uczeń szkoły podstawowej. Co roku palić zaczyna w Polsce 180 tys. dzieci, które spalają nawet 4 mld papierosów.
Czy ktoś się tym przejmuje? Raczej niekoniecznie. Niestety 17% palących mężczyzn i 20% kobiet nie ma problemu z paleniem w obecności dzieci. Do tego tylko 12% Polaków deklaruje chęć rzucenia palenia, co stawia nas w europejskim ogonie, obok Węgier (11%) i Rumunii (8%).
Podwyżki cen nikogo nie odstraszają. Tylko czy faktycznie są wprowadzane?
Pewnie wielu z nas ma w pamięci czasy, kiedy paczka papierosów kosztowała w Polsce mniej niż 5 zł. Dzisiaj za najtańszą trzeba zapłacić poniżej 12,99 zł, ale to nadal niewiele i obok Bułgarii mamy najtańsze papierosy w Unii Europejskiej. W ciągu ostatnich 5 lat akcyza na nie została podniesiona tylko raz, więc i przystępność cenowa papierosów wzrosła. Aż o 24%.
Państwo z jednej strony zarabia na akcyzie i podatkach, ale z drugiej wydaje potężne pieniądze na skutki nałogów Polaków. Mowa o 15% wydatków na służbę zdrowia rocznie, które są wydawane na same skutki leczenia chorób związanych z paleniem papierosów. W samym 2020 roku było to około 18,23 mld zł. Do tego mamy prawie 15 mld zł skutków pozamedycznych, czyli np. obniżoną produktywność w pracy, czy absencje chorobowe.
W tym wszystkim nie pomaga pandemia. Szacuje się, że tylko do października 2021 roku palacze wypalili w Polsce ponad 38 mld papierosów. Więcej niż przed rokiem.
Japonia wyznacznikiem walki z paleniem? Tak, ale…
Często za flagowy przykład walki z paleniem papierosów podaje się Japonię. Tam już w 2017 roku wyroby bezdymne (głównie Iqosy) stanowiły 17% wszystkich wyrobów tytoniowych, przy czym sprzedaż papierosów spadła wówczas o 16%, podczas gdy w latach 60-tych XX wieku paliło tam aż 80% mężczyzn.
Przyczyn zmian było kilka. W 2002 roku pojawiły się pierwsze, całkowite zakazy palenia na ulicach Tokio. W 2009 roku zakaz rozszerzono o stacje kolejowe i taksówki, a w roku 2010 ceny tytoniu podniesiono o 30%. W 2014 roku Japonia była pierwszym na świecie rynkiem, na którym pojawiły się podgrzewacze tytoniu IQOS, które szybko przekonały do siebie Japończyków.
Nie wydaje mi się, żeby w Polsce zadziałały podobne próby zdyscyplinowania ludzi. Szczególnie dzisiaj, kiedy do przesady dba się o wartości wolnościowe i nawet maseczka na twarzy potrafi być zamachem na konstytucyjne prawa, metoda kija niekoniecznie się u nas sprawdzi. A co z marchewką?
Alternatywy do papierosów w niektórych krajach są… zalecane palaczom
Z nałogiem papierosowym można walczyć farmakologicznie. Ale nie każdy jest podatny na tego typu terapie. W niektórych krajach zaczęto więc wprost polecać palaczom zamianę papierosów na wyroby alternatywne, czyli na produkty bezdymne. Choć nadal nie są one w pełni bezpieczne, to szereg badań (ponad 400 publikacji w recenzowanych czasopismach naukowych, a nawet rządowe instytucje w USA, Holandii czy Japonii) potwierdza ich mniejszą szkodliwość.
W wyniku podgrzewania tytoniu do temperatury 300-350 stopni Celsjusza, czyli trzy razy niższej niż w trakcie spalania papierosów, wytwarza się nawet 90% mniej związków rakotwórczych. Przy tym osoby korzystające z takich podgrzewaczy nie zadymiają otoczenia oraz osób postronnych. Prościej mówiąc – podgrzewany wkład tytoniowy, w odróżnieniu od palącego się papierosa, nie dymi – więc nie ma tu zjawiska biernego palenia. Ani nieprzyjemnego zapachu.
Oczywiście nic nie zastąpi całkowitego rzucenia palenia, ale każda potencjalnie lepsza alternatywa dla palących i ich otoczenia jest na wagę złota. W czasie kiedy na świecie szaleje choroba wyniszczająca płuca, dodatkowe obciążanie ich dymem nie jest najmądrzejszą decyzją. Warto o tym pamiętać. 18 listopada, czyli Światowy Dzień Rzucania Palenia, to dobra taka, aby zacząć walkę z nałogiem.