Reklama
aplikuj.pl

Ziemi zagrażają inwazyjne gatunki, a my nie jesteśmy na to gotowi

Ostrzeganie przed pozaziemskimi gatunkami w sytuacji, w której nie znaleziono jeszcze dowodów na istnienie życia poza naszą planetą może wydawać się absurdalne. W rzeczywistości jednak zagrożenie mogłoby być poważne.

Z takiego właśnie założenia wyszli autorzy publikacji dostępnej na łamach BioScience. Ich dywagacje w tej sprawie nie nawiązują jednak do wizji inwazji kosmitów przedstawianych w hollywoodzkich filmach. Podstawę stanowiły natomiast informacje o tym, jak nierodzime gatunki rozprzestrzeniają się na Ziemi i zmieniają miejsca, do których docierają.

Czytaj też: UFO nie muszą mieć pozaziemskiego pochodzenia. Naukowcy proponują nowe wyjaśnienie

Być może pamiętacie katastrofę izraelskiej sondy Bereszit, która rozbiła się o powierzchnię Księżyca. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że na pokładzie statku znajdowały się niesporczaki, czyli jedne z najwytrzymalszych (o ile nie najwytrzymalsze) zwierząt na Ziemi. Mając świadomość tego, jak odporne są one na zabójcze dla ludzi dawki promieniowania i jak radzą sobie w środowiskach o skrajnych temperaturach i ograniczeniami w dostępie do wody, możemy przypuszczać, iż księżycowe niesporczaki przetrwały tam na długo po katastrofie.

Poza tym, istnieje spore prawdopodobieństwo, że jeśli już uda się znaleźć pozaziemskie formy życia, to nie będą one zielonymi ludzikami, lecz mikroorganizmami. A że nawet na Ziemi jest wśród nich wielu ekstremofili, będących w stanie przetrwać tam, gdzie człowiek zginąłby po minucie, to czemu podobne organizmy miałyby nie występować w innych obszarach wszechświata? Dodajmy do tego historię o bakteriach, które przetrwały przez około rok na zewnątrz ISS. Nawet pomimo usilnych starań dotyczących zachowania sterylności, istnieją pogłoski o tym, że mogliśmy już zanieczyścić Marsa na przykład ziemskimi bakteriami.

Inwazyjne gatunki na Ziemi pokazują, jak ogromny może być ich wpływ na nowe ekosystemy

W hipotetycznym scenariuszu, w którym na Czerwonej Planecie również istnieje życie i zostaje ono przetransportowane na Ziemię wraz z zebranymi tam próbkami, mogłoby to doprowadzić do katastrofy. Anthony Ricciardi z McGill University, główny autor nowego badania, podkreśla, że znajdujemy się u progu nowej ery eksploracji kosmosu,. Właśnie dlatego wydaje się sensownym zajęcie się nowymi zagrożeniami poprzez rewizję dotychczas stosowanych protokołów oraz ich rozszerzenie.

Czytaj też: Niesporczak sprzed 16 mln lat zamknięty w bursztynie okazał się nieznanym gatunkiem

Ricciardi dodaje, iż szanse, że mikroby wrócą na Ziemię na przykład na pokładzie lądownika, przetrwają tutaj i sprawią problemy, są niewielkie. Warto być jednak przygotowanym na takie scenariusze. Z czasem, jeśli ekspansja ludzkości w kosmosie stanie się szerzej zakrojona, zasady postępowania w takich sytuacjach powinny być równie normalne jak protokoły na wypadek trzęsień ziemi czy katastrof nuklearnych.