W Chinach hodowla karaluchów jest powszechniejszym i znacznie większym zjawiskiem, niż może się Wam wydawać. Realizowane na masową skalę farmy karaluchów są nastawione na zysk tanim kosztem, bo hoduje się je w prosty i szybki sposób przez samą naturę tego robactwa. Pozostaje tylko pytanie – kto kupuje te setki ton karaluchów?
Określane mianem „jedzenia przyszłości” insekty, to lukarywny biznes dla wielu. Liczne chińskie farmy karaluchów to potwierdzają
Największy na świecie zakład hodowli karaluchów znajduje się w Xichang i wedle danych z 2018 roku produkuje rocznie sześć miliardów karaluchów. Owady, które są naturalnie bogate w białko, są przetwarzane i wykorzystywane do produkcji pasz dla zwierząt oraz różnych produktów leczniczych. Trudno to uwierzyć, ale w Chinach jest ogromny popyt na „uzdrawiającą miksturę” z karaluchów, która jest używana co roku przez tysiące szpitali i miliony chińskich pacjentów w leczeniu m.in. chorób układu oddechowego i żołądka (via Interested Engineering).
Czytaj też: Czy karaluchy naprawdę przetrwały by atak nuklearny?
Czytaj też: Biorobotyka robi krok naprzód tworząc cybernetyczne karaluchy
Dodatkowo te bogate w białko owady są również przetwarzane i podawane w formie paszy dla zwierząt hodowlanych, wykorzystywane do utylizacji odpadków spożywczych (karaluchy zjedzą praktycznie wszystko) oraz jedzone przez ludzi w niektórych chińskich restauracjach. Wartość biznesu wokół karaluchów rośnie przez to nieustannie, co zachęca wielu ludzi do zakładania ich hodowli. Ta nie jest (jeszcze) nielegalną praktyką, ale łatwo narazić się na problemy, zakładając ją np. w gęsto zaludnionej dzielnicy mieszkalnej.