Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Stanu Waszyngton możemy potraktować, jako kolejne ostrzeżenie przed postępującymi zmianami klimatu naszej planety. Wygląda na to, że ogromne masy gorącego powietrza unoszące się nad północną półkulą będą naszą nową codziennością w okresie letnim.
Korzystając z danych klimatycznych z lat 1979-2019, naukowcy ustalili, że liczba fal upałów występujących jednocześnie na średnich i wysokich szerokościach geograficznych półkuli północnej była siedmiokrotnie większa w latach 10., niż w latach 80-tych. ubiegłego wieku. Licząc od 2010 r. fale upałów występowały średnio przez 143 dni, co przy założeniu, że cieplejszy okres od maja do września trwa w sumie 153 dni, możemy pokusić się o stwierdzenie, że występowały prawie codziennie.
Fale upałów stają się coraz większym zagrożeniem dla ludzi
W badaniu przeprowadzonym przez Amerykanów, fale upałów zostały zdefiniowane jako zdarzenia o wysokiej temperaturze, trwające trzy dni lub dłużej i obejmujące swoim zasięgiem obszar co najmniej 1,6 mln kilometrów kwadratowych, czyli mniej więcej tyle ile pięciokrotna powierzchnia naszego kraju, albo, żeby zaoszczędzić wam tak abstrakcyjnych wyobrażeń – powierzchnia Iranu lub Mongolii.
Oprócz rosnącego zasięgu tych zjawisk, naukowcy odnotowali również wzrost ich intensywności, który wyniósł ok. 17 proc. Mówiąc prościej: fale gorącego powietrza stają się coraz bardziej gorące. Zdaniem badaczy głównym motorem napędowym tworzenia się tego rodzaju zjawisk był ogólny wzrost średniej temperatury na świecie. W ciągu ostatniego stulecia nasza planeta ociepliła się o 1 stopień Celsjusza (mówimy tu o wzroście średniej temperatury), przy czym zdecydowana większość wzrostu – ok. 2/3 tego wzrostu – nastąpiła po 1975 roku.
Czytaj również: Przybywa coraz więcej upalnych dni. A najgorsze ma dopiero nadejść
No i co z tego? – zapytają sceptycy. Ano to, że wiele fal ogromnych upałów zwiększa szanse na występowanie innych katastrof naturalnych – najlepszym przykładem będą tu wielkoobszarowe pożary lasów, o których słyszymy praktycznie co roku. I nie jest to jedyny efekt rosnących temperatur. Równie niebezpiecznym zjawiskiem jest spadek globalnej produkcji roślinnej – autorzy badania szacują, że w ostatniej dekadzie wysokie temperatury spowodowały ok. 4 procentowy spadek wydajności wzrostu u roślin. Nie wspominając już o tym, że długotrwale utrzymujące się fale gorącego powietrza wywołują tak samo długotrwałe okresy suszy. A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze problem występowania kilku takich fal jednocześnie:
Więcej niż jedna fala upałów występująca w tym samym czasie często ma gorsze skutki społeczne niż pojedyncze zdarzenie. Jeśli dwa regiony są od siebie zależne w jakiś sposób, na przykład w rolnictwie lub handlu, i obydwa doświadczają w tym samym czasie fal gorącego powietrza, mogą zostać sparaliżowane w tej sytuacji – tłumaczy Cassandra Rogers, badaczka podoktorancka WSU i główna autorka badania
Wnioski płynące z badania są dość oczywiste: dalsze ocieplanie się klimatu oznaczać będzie jeszcze więcej upałów i częstsze występowanie innych klęsk żywiołowych, na które w niedalekiej przyszłości będziemy musieli się przygotować.