Reklama
aplikuj.pl

Test myszki Logitech G Pro Gaming

Test myszki Logitech G Pro Gaming, Logitech, myszka, G Pro Gaming, mysz, recenzja, Logitech G Pro Gaming, G Pro, Gaming, recenzja, test, wrażenia, opinia, czy warto,

Dziś mam do sprawdzenia tradycyjnego i tym bardziej minimalistycznego gryzonia od Logitecha. Jak dosyć stary już model G Pro Gaming wypadnie na moim testowym stole?

Pudełko i dołączone wyposażenie

Wygląda na to, że minimalizm G Pro Gaming udzielił się nawet samemu opakowaniu. To jest wykonane z bardzo cienkiego kartonu w niebiesko czarnej kolorystyce, na którym znajdziemy najważniejsze informacje na temat produktu. W środku myszka czeka na nas w tradycyjnej plastikowej obwolucie, a towarzyszy jej masa papierologii, której i tak nikt nie czyta.

Najważniejsze cechy Logitech G Pro Gaming

  • Sensor optyczny PMW3366
  • Czułość na 5 poziomach od 100 do 12000 DPI (przeskoki co 50 jednostek)
  • Waga: 83 gramów
  • Waga z przewodem: 129,5 gramów
  • Wymiary: 116,6 x 62,15 x 38,2 mm
  • Materiał: matowe tworzywo sztuczne
  • Przełączniki główne: Omron o wytrzymałości 20 milionów kliknięć
  • Liczba przycisków: 6
  • Interfejs: USB z pozłacanymi stykami za pośrednictwem 180-centymetrowego przewodu w materiałowym oplocie
  • Odświeżanie USB: 125, 250, 500 i 1000 Hz
  • Podświetlenie: logo i strefa na podstawie
  • Dedykowane oprogramowanie
  • Wbudowana pamięć
  • Gwarancja: 2 lata
  • Cena producenta: 219 zł

Design, materiały i wykonanie Logitech G Pro Gaming

W czasach, kiedy nawet górna półka myszek przedstawia sobą najczęściej typowo-gamingowy charakter, Logitech swoim G Pro Gaming wyróżnia się na rynku już samym wyglądem. Ten jest naprawdę neutralny i tradycyjny, ale niestety przypomina mi te myszki, z których każdy z nas korzystał swojego czasu na lekcjach informatyki. To wrażenie pryska jednak zaraz po wzięciu propozycji Logitecha w dłoń. Już przy pierwszym kontakcie czujemy, że G Pro Gaming jest naprawdę solidnym i dobrze wykonanym sprzętem. Przeznaczonym dla fanów myszek symetrycznych, a zwłaszcza tych praworęcznych (zważywszy na umiejscowienie przycisków bocznych).

Ten model składa się z czterech elementów, które na pierwszy rzut oka wyglądają na identyczne. Tak jednak nie jest, ponieważ grzbiet oraz dwa skrzydełka na głównych przyciskach (LPM i PPM) zostały wykonane z matowego, całkiem przyjemnego w dotyku plastiku, podczas gdy oba panele boczne i podstawę wykonano z nieco bardziej śliskiego tworzywa. Moim zdaniem, to całkiem duży minus. Poszczególne elementy są jednak dopasowane wręcz idealnie, co dotyczy nawet przycisków bocznych, jednego funkcyjnego oraz scrolla, na którego nasunięto sporej grubości gumowy pasek.

Na spodzie nie znajdziemy nic ciekawego, ot cztery regularne teflonowe ślizgacze o niewielkiej wysokości i zaokrąglonych, gładkich bokach. Ponad 2-metrowy przewód w nylonowym oplocie również nie budzi żadnych zastrzeżeń, choć jego waga, grubość oraz niewielka elastyczność może wymusić na niektórych użycie mouse bungee.

Ergonomiczność

To z pewnością kwestia sporna. G Pro Gaming nie jest typową myszką, która zachwyca użytkowników licznymi wygodnymi wyżłobieniami. To maksymalnie prosta konstrukcja, zwężająca swoje boku ku dołowi, co w połączeniu z obłymi, niewielkimi kształtami jednym przypadnie do gustu, a drugim w ogóle się nie spodoba. Ja (tradycyjnie) jestem gdzieś po środku. Ten model ewidentnie został stworzony dla tych, którzy podczas grania chcą czuć podkładkę pod opuszkami palców. Dla mnie jest to idealne rozwiązanie, ale miejsce na prawym boku (dla serdecznego i małego palca) nie było dla mnie wystarczające, przez co czułem niewielki ucisk krawędzi na obu palcach.

Występuje to jednak wyłącznie w układzie palców 1+2+2 i chwycie z użyciem całej dłoni. Przy układzie 1+3+1 i chwycie clawgrip to nie występowało. Korzystanie z tego modelu z chwytu „fingertip-grip” nie należało jednak do najwygodniejszych. Przynajmniej w przypadku całkiem dużych dłoni. Sama płynność poruszania się myszy po podkładce jest dobra, ale w połączeniu z twardymi podkładkami i niezbyt grubymi (w przypadku materiałowych). Teflonowe ślizgacze są zwyczajnie zbyt niskie i przy miękkich podkładkach powodują zjawisko „przyklejania” na początku ruchu.

Test przycisków

Na całe szczęście przełączniki główne wysunięto maksymalnie do przodu, więc ich praca nie była ograniczona przez nieodpowiednie umiejscowienie. Logitech zdecydował się na propozycje Omron, które dodatkowo wzbogacił swoim własnym patentem, a mianowicie „zaawansowanym systemem naciągu”. O ile działania tego drugiego nie mogę potwierdzić, to główne przyciski zachwycają mnie sposobem działania. Droga ich pracy jest niewielka, siła potrzebna do aktywacji przyzwoita, a responsywność i twardość kliku – bardzo dobra. Są przy tym bardzo głośne! Tak przynajmniej uważam ja – to bardzo subiektywna ocena.

Pozostałe przyciski, czyli dwa boczne, jeden funkcyjny i rolkę oparto na rozwiązaniach Kailh. O ile te dwa pierwsze przypadły mi do gustu, ponieważ posiadają płytki, choć charakterystyczny klik, to aktywacja rolki jest według mnie zbyt oporna. Na szczęście łożysko, na jakim bazuje, jest wręcz idealne, ponieważ podczas „scrollowania” wyczuwamy stosowny opór i charakterystyczne przeskoki pod palcem.

Oprogramowanie Logitech Gaming Software

Logitech to zdecydowanie jeden z niewielu producentów, który do oprogramowania podszedł naprawdę porządnie. Logitech Gaming Software pozwala nam na zarządzanie kompatybilnym sprzętem w jednym okienku, co jest bardzo wygodne. No, o ile zdecydujecie się na wybór wszystkich peryferiów akurat od niego. Aplikacja pozwala nam na dostosowanie opcji myszy (jak np. funkcji poszczególnych klawiszy) zależnie od gier, dostosowywania czułości na 5 poziomach, zmiany częstotliwości odświeżania, dostosowywania podświetlenia, a nawet kalibracji sensora zależnie od aktualnie używanej podkładki. Wszystko to zamknięte w intuicyjnym i zwyczajnie porządnym interfejsie.

Podświetlenie Logitech G Pro Gaming

To jest tak minimalistyczne, jak sama mysz, choć dobrze zrobione. Bazuje na dwóch zależnych od siebie strefach w postaci loga Logitecha na grzbiecie oraz łagodnym łuku w na tyle. Obsługuje oczywiście pełne RGB, a my możemy wpływać na nie za pomocą ustawienia trybu (stały, oddychania, regularnej zmiany kolorów), jasności oraz szybkości efektu. Możemy również w zupełności je dezaktywować. Jest jednak na tyle dobrze wykonane (światło rozchodzi się równomiernie), że z pewnością przypadnie do gustu fanom podświetlenia.

Test sensora PMW3366

G Pro Gaming nie odstaje nawet w kwestii sensora optycznego. Zastosowano w nim bowiem model PMW3366, czyli wykonaną na zamówienie Logitech wariację zabójczo dokładnego PMW3360. Jak więc pewnie myślicie, oferowana przez ten model precyzja stoi na naprawdę wysokim poziomie. Mówimy tutaj o braku odczuwalnej akceleracji pozytywnej i negatywnej, jak i predykcji oraz smoothingu. Możemy też liczyć na bardzo dobrze odwzorowany poziom DPI, niski LOD (po kalibracji u mnie wynosił ~1 mm), ale nie na idealne zachowanie pod kątem interpolacji oraz szumów wysokiej częstotliwości po przekroczeniu 8000 DPI.

Podsumowanie

Za model G Pro Gaming Logitech każe sobie płacić 349 złotych, ale sprzedawcy na przestrzeni lat sprawili, że dorwiemy ją już za 259 zł, choć w dniu pisania tego testu znalazłem oferty nawet za 199 złotych. Niestety na obecnym rynku myszek do 300 złotych nie znajdziemy propozycji, która będzie idealna dla każdego, co widać i po tym modelu. G Pro Gaming jest elegancką i tradycyjną myszką, której kształt zdecydowanie nie będzie pasował wszystkim. Ze względu na to nalegam, aby przed jej zakupem każdy sprawdził ją na własną rękę, ponieważ jest zwyczajnie nietypowa.

Wszystkie powyższe zdjęcia zostały wykonane za pomocą telefonu Wiko View 2 Pro