Podczas tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi, jeden z najstarszych rodzimych wydawców japońskiego komiksu – J.P.F., sprezentował odwiedzającym wielką premierę tytułu długo oczekiwanego przez polskich czytelników. Premiera ta przez wiele lat była utrzymywana w sferze domysłów oraz listy życzeń trudnych, wręcz niemożliwych do spełnienia, ale jednak doczekaliśmy się. Czy ogromne oczekiwania fanów gatunku odnajdą odzwierciedlenie w finalnym przekładzie na język ojczysty mangi Berserk?
Starym mangowym i komiksowym wyjadaczom, a także amatorom japońskiej animacji tytułu Berserk nie trzeba przypominać. To wręcz absolutna klasyka gatunku, co czyni ją pozycją obowiązkową dla każdego fana gatunku dark-fantasy, a zarazem jest to przedmiot niedowierzań i kpin, bowiem po lekką ręką licząc dwóch dekadach publikacji jeszcze nie doczekaliśmy się finału wędrówki Gutsa. Ja natomiast z Berserkiem zetknąłem się wiele lat temu, poprzez adaptację mangi na potrzeby gry wydanej na konsolę Dreamcast. Podejrzewam jednak, że większość z Was zdążyła już sięgnąć po serial animowany wyprodukowany grubo ponad piętnaście lat temu oraz jego niedawną reedycję. Animacja urzekała klimatem, scenariuszem, ponad wszystko muzyką, natomiast jej finał wywołał u mnie stan depresyjny, który utrzymywał się przez bity tydzień. Słowem obejrzeć warto. Wręcz należy, choć nie myślcie, że dzięki temu odfajkujecie mangę.
Obydwie rzeczy różnią się niczym dzień i noc. Wydany pierwszy raz w formie zbiorczej w 1990 roku Berserk autorstwa Kentarou Miury, jest opowieścią zawierającą jeszcze więcej wątków związanych z magią, demonami, tu też innymi elementami kojarzonymi z klimatem hardego fantasy. O samym autorze można by tworzyć rozprawy biograficzne, bowiem urodzony w 1966 roku Kentarou zadebiutował, choć to może zbyt wielkie słowo, już w wieku dziesięciu lat, tworząc mangę dla swoich kolegów z klasy. W Polsce ukazały się inne prace mangaki, ale w tym wypadku dla odmiany z ramienia wydawnictwa Hanami, które sprezentowało czytelnikom Króla Wilków i Japonię. Obydwa tytuły w przeciwieństwie do recenzowanego Berserka są dziełami jednotomowymi, zwartymi i zamkniętymi w jedną spójną całość.
Co można zaś powiedzieć o samym Berserku? Głównym bohaterem opowieści jest wojak, a raczej najemnik o imieniu Guts, przez wielu także nazywany Czarnym Szermierzem. Za sprawą wielu bitew jego sylwetka wręcz obrosła prawdziwą legendą. Znaki szczególne to liczne blizny, metalowa proteza ręki służąca, jako oręż, niebywała siła fizyczna, wzrok rasowego zakapiora i miecz, lub bardziej adekwatnie mówiąc kawał ostrego żelastwa wielkości rosłego człowieka, dzierżonego na plecach. Naszym protagonistą kieruje jedynie żądza zemsty, dodatkowo napędzana nieustanną walką o życie, gdyż jego oponenci nie są zwykłymi ludźmi a demonami panoszącymi się bezczelnie po ziemi. Wilki w owczej skórze, bowiem idealnie zaadaptowały się do warunków panujących w świecie ludzi, wiodąc swój plugawy żywot, czekając tylko na okazję do siania gwałtu i terroru.
Sprawy dla Gutsa komplikują się jeszcze bardziej po zmroku, bowiem piętno, które nosi na karku promieniującym bólem przypomina mu, iż nigdy nie zdoła uciec przed swoimi oprawcami. To nieustanne polowanie, choć określenie, kto jest zwierzyną a kto łowcą jest bardzo trudne biorąc pod uwagę upór i bezwzględność głównego bohatera. Dlaczego i przez kogo został napiętnowany zdradzić nie mogę, gdyż będzie to dalece posunięte odkrywanie kolejnych etapów fabuły.
Za dwadzieścia pięć złotych otrzymujemy wydrukowany na bardzo przyzwoitej jakości papierze w formacie A5 komiks. Sam druk, jak przystało na J.P.F., nie powoduje zawodu, oddając każdy detal rysunków Kentarou Miury. Mówiąc oględnie, jako całość tomik prezentuje się bardzo dobrze, świadcząc tylko o tym, iż wydawca podszedł do tematu bardzo poważnie. Nie zapominajmy także, że recenzowana lektura skierowana jest do czytelników dorosłych, i nie polecam jej najmłodszym adeptom mangi z względu na sceny przemocy jak i język wielu dialogów prowadzonych między postaciami. Pierwszy tom stanowi jedynie powolne wprowadzenie do fabuły, jednak posoka leje się wiadrami, a postawa protagonisty może być mówiąc delikatnie bardzo odpychająca, czyniąc go raczej antybohaterem.
Zastrzeżenia względem komiksu można mieć tylko na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze prowadzenie fabuły jest względnie ślamazarne, nawet lekko niefrasobliwe, gdyż trudno doczekać się sensownej konkluzji wielu wątków wędrówki Czarnego Szermierza. Po wydaniu trzydziestu siedmiu tomów na zachodnich rynkach, i dwudziestu latach nieustannej pracy z większymi lub mniejszymi przerwami takową warto by sprezentować odbiorcom. Nie odbiegając jednak zbytnio od tematu Berserka polecam, choć nie każdemu czytelnikowi. Jest to lektura ciężka w swym klimacie, a zwroty akcji i kreacje niektórych postaci potrafią zadziwić w każdym znaczeniu tego słowa, niejednokrotnie wręcz uderzając czytelnika między oczy nokautując z miejsca. Tyczy się to także warstwy wizualnej, rozwijającej się z każdym kolejnym tomem.
Nazywanie Berserka utworem kanonicznym jest raczej daleko idącą przesadą, ale określenie obowiązkowy pasuje idealnie w przypadku, gdy faktycznie chcemy kolekcjonować komiksy unikalne, lub określamy siebie fanami gatunku dark-fantasy.
Za użyczenie komiksu do recenzji dziękujemy wydawnictwu J.P.F.