Rynek elektrycznych rowerów ma jedną cechę wspólną z elektrycznymi samochodami. Mam tutaj na myśli fakt, że w obu przypadkach są one znacznie droższe od swoich „tradycyjnych” odpowiedników, choć producenci nieustannie starają się o poprawę tej sytuacji. Robią to w sumie nieumyślnie, wrzucając na rynek coraz to nowsze modele. Tym razem to Coast Cycles zaprezentowało kolejną serię rowerów elektrycznych.
Seria Buzzraw X pragnie podbić świat trzema modelami, z czego dwa z nich są w pełni elektryczne, podczas gdy trzeci korzysta wyłącznie z siły mięśni. Z oczywistych względów skupimy się więc na tym wariancie przeznaczonym na rynek europejski, choć każdy z nich posiada podwójną amortyzację i wyróżnia się na rynku swoim niecodziennym stylem. Zarówno zawieszenie na przednim widelcu, jak i zaraz pod siedzeniem zapewnia 80 mm „wygody” na wybojach, choć nie jestem przekonany do ich budowy. Te odsłonięte sprężyny (rodem z tanich rowerów) od razu zamieniłbym na te szczelne i oferujące znacznie większy zakres pracy wersje.
Taniość nie udzieliła się jednak pozostałym elementom składowym. Warto tutaj wyróżnić chropowatą, lakierowaną proszkowo ramę chromowaną, długie wyściełane siedzisko i hamulce tarczowe, a nie typowe „V-Brake”. W nasze ręce może wpaść jedynie elektryczny model X250 Buzzraw o wadze 28 kilogramów. Na jego pokładzie znalazł się akumulator litowo-jonowy zapewniający zasięg do 45 km po 5-godzinnym ładowaniu. Silnik o mocy 250 W znalazł się tradycyjnie w tylnej piaście, zapewniając prędkość maksymalną rzędu 25 km/h, radząc sobie jednocześnie z nierównym terenem, 20-procentowym nachyleniem. Całość dopełnia „deska rozdzielcza” na środku kierownicy, informująca użytkownika o prędkości, pozostałej energii, czy aktualnym trybie jazdy.
Wszystkie nowe rowery Buzzraw X są obecnie w przedsprzedaży w formie rezerwacji, ale Coast Cycles nie podaje obecnie żadnych informacji o cenach ani dostępności.
Czytaj też: Samochód FitCar PPV porzuca tradycje na rzecz rowerowych pedałów
Źródło: New Atlas
