Zapewne każdy, kto kiedykolwiek spróbował jazdy na małych pojazdach elektrycznych (czy to deskach, czy hoverboardach) przynajmniej raz zaliczył upadek tak mocny, że od razu porzucił zapędy do przekroczenia tej granicy „bezpiecznej prędkości”. Jak wyznaczą ją jednak nabywcy nadchodzącej na rynek deski Pantera od Bajaboard, która swoją mocą zwyczajnie przeraża?
Deska Pantera będzie bowiem napędzana czterema 3,5-kilowatowymi silnikami elektrycznymi z 110-amp kontrolerami każdy, które zasili 1,1 kWh bateria (pozwoli na przejechanie do 45 km). Ten napęd na cztery kółka o maksymalnej mocy ~10,7 koni mechanicznych będzie w stanie rozpędzić użytkownika do maksymalnie 72 km/h, co stawia mnie na pozycji jakiegoś przegrywa, kiedy przypomnę sobie, że nie radziłem sobie podczas jazdy na elektrycznej desce po przekroczeniu 30 km/h. Jednak te 72 km/h nie są wielkim wyczynem, bo obecny rekord Guinnessa prędkości na desce opiewa na 95,83 km/h.
Przy takiej mocy Bajaboard nie mogło rzecz jasna pominąć solidnej podstawy. Ta sprowadza się do regulowanych amortyzatorów, sporej wielkości kółek (producent nie podał rozmiarów) opartych o andonowane felgi z lekkich stopów, niestandardowych świateł przednich i tylnych oraz wytrzymałego „podwozia”. Przekłada się to z kolei na wagę rzędu 46 kilogramów, co z miejsca bije na głowę np. rowery miejskie. Premiera deski Pantera pozostaje jednak nieznana.
Czytaj też: Nawet Audi idzie w w elektryczne deski surfingowe
Źródło: Bajaboard