Polska gra o marihuanie ma problem z przebiciem się do mediów. Roślina dalej jest na cenzurowanym.
Weedcraft to polski tytuł, który na pierwszy rzut oka wygląda jak gra o hodowaniu marihuany. Gdy jednak zagłębimy się w jej mechaniki, to zrozumiemy, że celem twórców było po prostu pokazanie tej gałęzi rynku. Polacy nie dają jednoznacznej odpowiedzi na to, czy roślina jest czymś złym, dobrym lub neutralnym.
Czytaj też: Quiet i Big Boss w modzie Resident Evil 2 Remake
Okazuje się, że wydawca Devolver szykował się na problemy. Sądzono jednak, że świat jest już na tyle świadomy tego czym jest marihuana, że można się na nie przygotować. Dziwiono się co prawda, że konsultanci przy tworzeniu gry czy marketingu nie chcieli być wymieniani w napisach końcowych, ale sądzono, że nie będzie aż tak źle.
Ale tego co nadeszło się nie spodziewali. Okazuje się, że Facebook na jakiś czas znacznie ograniczył zasięgi profilu Devolvera, co wpłynęło na promowanie wszystkich gier. Kto jest głównym motorem napędowym dzisiejszego marketingu gier? Najnowsze dane mówią, że to influencerzy. A ciężko jest im chętnie promować tytuł, gdy nie mogą na tym zarabiać. YouTube albo blokuje albo wyłącza monetyzację takich filmików.
Ewidentnie coś jest nie tak z zasadami firm. Z jednej strony nie mają problemów z pokazywaniem przemocy w grach, ale marihuana jest mocno piętnowana. Przypomina się tutaj również dziwna sytuacja z grą Gris. Indyk Gris nie mógł być promowany na Facebooku, ponieważ uznano, że tytuł wypełniony jest erotycznymi motywami.
Czytaj też: DirectX 12 znacząco poprawia działanie Anno 1800
Źródło: kotaku.com