Na Antarktydzie jest zima, ale tymczasowo niezamieszkana brytyjska stacja badawcza nadal działa, dzięki nowemu systemowi autonomicznemu. Mowa dokładnie o technologii opracowanej przez inżynierów British Antarctic Survey (BAS), która zapewniła stacji badawczej Halley zasilenie za sprawą mikroturbiny, aby zrobotyzowane czujniki ciągle. gromadziły dane.
Czytaj też: Chmura pyłu wystrzelona przez ten wulkan jest widoczna z orbity
Stacja badawcza Halley nie może się pochwalić personelem w okresie zimy, kiedy to okoliczne temperatury dobijają nawet -57 stopni Celsjusza. Jednak to nie jedyny problem, bo miejsce, w którym została osadzona, jest również uważane za niestabilne przez liczne pęknięcia. Nic więc dziwnego, że wraz z zakończeniem lata (25 lutego 2019 roku) naukowcy ją opuścili. Na szczęście ta nie stoi tam bezczynnie i zawdzięcza to innowacyjnemu autonomicznemu systemowi zasilania, który może generować do 30 kW mocy w warunkach poniżej -40°C.
Nowy system zaczął działać 19 lutego i jest oparty na mikroturbinie Capstone C30, która jest podobna w konstrukcji do małego silnika odrzutowego. Mieści się w specjalnym module sterowanym temperaturą, oddzielonym od głównego korpusu stacji, gdzie wytwarza nieustannie około 9 kW mocy. Do tej pory system działał przez około 140 dni, a BAS twierdzi, że robi to bez zarzutu. Na dodatek wymaga jedynie minimalnej uwagi, dzięki zdalnemu sterowaniu z Cambridge w Anglii).
Do tej pory system zatankował się samodzielnie 81 razy i wygenerował w sumie około 30 MW/h mocy, ale bez personelu ludzkiego może obsługiwać tylko 10 procent normalnego obciążenia paliwem, zużywając 6 litrów paliwa na godzinę w ciągu 280 dni zimy. Wszystko po to, aby zapewniać energię trzem stacjom meteorologicznym, monitorowi troposfery, stacji pogodowa VLF, eksperymentowi chemii mezosferycznej i sieci GPS dla całego szelfu lodowego Brunta.
Czytaj też: Gejzer w Yellowstone z jakiegoś powodu stał się niezwykle aktywny
Źródło: New Atlas