System Wykrywania Anomalii Cybernetycznych, czyli CADS powstał po to, aby informować pilotów wojskowych i konsumenckich samolotów o ewentualnych atakach cybernetycznych na sprzęt. Dzięki takiemu ostrzeżeniu specjaliści mogą podjąć stosowne działania i np. nie ufać wszystkim danym, jakie podrzuca im system.
Czytaj też: Ostatni lot F/A-18C Hornet nakreślił koniec tej serii myśliwców
CADS opiera się na zebraniu bazowych informacji na temat zachowania samolotu. Jeśli wykryje jakiekolwiek odchylenia od podstawowego działania systemów i samego samolotu natychmiast powiadamia załogę lotniczą lub centrum lotów na ziemi. Powstał z myślą o wielu samolotach bojowych USA i NATO, a w tym: F-15 Eagle, F-35 Joint Strike Fighter, a nawet bombowcach Stealth B-2A Spirit.
Bezpośrednio jest z nim związana szeregowa magistrala danych w ramach standardu MIL-STD-1553, który określa mechaniczne i elektryczne właściwości w samolotach. Sama magistrala łączy ze sobą wszystkie systemy i działa również jako punkt wejścia dla nowych danych pochodzących z radarów, czy czujników do komputera pokładowego samolotu. Jest wbudowany w prawie wszystkie amerykańskie samoloty wojskowe, kilka rodzajów konwencjonalnych samolotów, czołg M1A2 Abrams, a nawet Międzynarodową Stację Kosmiczną. Czekamy więc na stosowne aktualizacje i do tych sprzętów.
Raytheon twierdzi teraz, że hakerzy mogą potencjalnie wykorzystać tę magistralę w celu uzyskania dostępu do samolotu. Członkowie załogi podłączeni do Wi-Fi samolotu, popsute urządzenia do obsługi personelu naziemnego, a nawet wadliwe części mogą stać się „furtką” dla złośliwego oprogramowania.
Czytaj też: System EWPMT przenosi pole bitwy na ekrany
Źródło: Popular Mechanics