Łyżkon to konwent utrzymany w klimatach postapokaliptycznych skierowany przede wszystkim do fanów gatunku. Jeśli nigdy o nim nie słyszeliście, to z chęcią was z nim zapoznam, lub słyszeliście, ale się wahacie, to mam nadzieję, że was zachęcę. Jeśli uważacie, że to nie dla was… no cóż, albo dalej będziecie tak myśleć, albo zmienicie zdanie. Zapraszam do mojej relacji z konwentu Łyżkon 2019.
Łyżkon – zacznijmy od tego, czym jest ta impreza.
Twórcy Łyżkonu twierdzą, że jest to największy konwent jesienny, jednak czy na pewno? Łyżkon to impreza utrzymana w klimatach postapokaliptycznych. Głównym punktem wydarzenia jest larp trwający od piątku aż do soboty. Podczas niego gracze mają możliwość wczuć się w realia świata zniszczonego przez globalny konflikt nuklearny.
W czasie trwania larpa jest wiele turniejów i konkursów, a także może zdarzyć się coś, co na zawsze zostanie wpisane w Lore tego świata. Ten świat jest tworzony na tego typu konwentach od 4 lat w Polsce. Jeśli kogoś to ciekawi, to tutaj możecie więcej o tym poczytać.
Ale jak to wygląda w praktyce?
Zacznę może od samego początku, czyli od narodzenia się pomysłu. Od dawna miałem ochotę wstąpić w szeregi jakiejś organizacji fanowskiej działającej w interesującym mnie temacie. Dekadę wcześniej aktywnie współpracowałem z wrocławskim fandomem Gwiezdnych Wojen i bardzo miło wspominam ten czas. Teraz popytałem parę osób o coś związanego z Falloutem i tak poznałem Izerskie Wilki. Jest to wrocławska frakcja, która ma wielkie ambicje, by zawojować ten postapokaliptyczny świat. Zaraz potem zostałem zaproszony na spotkanie rekrutacyjne. Poznałem wówczas ich przywódcę i jego zbrojne prawe ramię, a także dziewczynę, która dla nich szpieguje. Opisałem oczywiście w tym momencie postacie w jakie się wcielają. Opowiedziałem im o swoich doświadczeniach i bez większych problemów zostałem wciągnięty do ich frakcji.
Łyżkon – ale o co w tym wszystkim chodzi?
Podstaw gry i świata dowiedziałem się już na spotkaniu rekrutacyjnym, niestety informacji było tak dużo, że nie dałem rady wszystkiego zapamiętać. Najważniejszym było dla mnie to że, świat powstaje od 4 lat czyli jest już dość bogaty. Wkraczając do niego tworzysz własną postać z historią. Opisujesz w niej jak przetrwała po wojnie nuklearnej lub kiedy i w jakich warunkach się tam urodziła (2077 wojna, a akcja w grze dzieje się w 2119 roku) w Polsce. Na podstawie tej historii możesz dostać cechy pomocne w grze np. odporność na promieniowanie, widzenie w ciemnościach itp. Kolejną, i to chyba najciekawszą moim zdaniem, rzeczą jest fakt, że stworzona przez ciebie postać (o ile przeżyje podczas takiego larpa) przechodzi z doświadczeniem, nowymi cechami i ekwipunkiem na następną kanoniczną imprezę. Czyli jeśli na poprzedniej imprezie trenowałeś hakowanie, masz je na kolejnym wydarzeniu. Tyczy się to również się dwóch zasobów czyli kapsli (pieniędzy będącymi dodatkiem do gry) i nabojów.
Długo namawiać mnie nie było trzeba i szybko zacząłem się zbroić
Namawiany przez ich przywódcę, żebym sprawdził na Łyżkonie jak mi się to wszystko podoba i czy chcę w tym działać, zgodziłem się. Kupiłem kamizelkę ASG, ponieważ na imprezie są tereny wyznaczone do poszukiwań, walk między frakcjami i pomniejszymi poszukiwaczami, nazywane “Pustkowiami”. Zamówiłem miecz z gąbki (taki którym możesz przywalić drugiej osobie, ale poza niewielkim bólem nic jej nie zrobisz). Pamiętajcie, że chociaż na tej imprezie walczymy, to nie chodzi o to, by naprawdę kogoś pobić.
Jeśli chodzi o broń z pianki, jest wiele rodzajów, mogą one wyglądać bardzo realistycznie, ale ważne, by klimat został utrzymany. Kupiłem śmieszny (bo bardzo słaby) pistolet sprężynowy ASG, pas wojskowy z ładownicami, parę koszulek w lumpeksie (to prawdziwa skarbnica outfitów postapokaliptycznych) i okulary ASG. Okulary są potrzebne, ponieważ mimo tego, że wystrzelony pocisk aż tak nie boli (jak odkryłem na Pustkowiach, że jednak boli), to może wybić oko a nawet zęba.
Po zakupach zostało mi jeszcze przerobienie wszystkiego, tak, by wyglądało na nieźle sponiewierane w czasie wojny i wpasowało się w klimat postapokaliptyczny. Na pierwszym spotkaniu usłyszałem, że przede wszystkim na takich imprezach stawiają na inspiracje Falloutem i MadMaxem. Na Łyżkonie okazało się, że wiele osób czerpało również inspiracje z Metro albo ze Stalkera, a nawet z innych dzieł popkultury związanych z tą tematyką. Wiecie, ma być podniszczone i wyglądać, jakby wiele przeżyło atomówkę na przykład.
To tyle jeśli chodzi o wstęp. Przejdźmy do opisu samej imprezy.
Łyżkon – Czwartek
Wyruszyłem obładowany ciuchami i jedzeniem w czwartek wieczorem. Na wstępie musze napisać, że odradzam branie dużej ilości pieczywa i zupek chińskich ze sobą. Na konwencie warunki są iście postapokaliptyczne i na samym pieczywie nie zajedziesz, a zupki chińskie potrzebują gorącej wody, która jest tam ciężka do zdobycia. Może na innych imprezach z kimś się dogadasz co do gorącej wody, jednak ja szczerze polecam wszystkim strefę gastro. Mimo, że wygląda raczej obskurnie, to jedzenie było spoko i ceny też przystępne. Integrując się uczestnikami i biorąc udział w wydarzeniach człowiek potrzebuje ciepłego i sycącego posiłku, a oni to mieli.
Co ciekawe, w menu widniały też takie przysmaki wegańskie więc każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Kolejną rzeczą którą polecam to niewielka butelka z filtrem. Wody teoretycznie zdatnej do picia było sporo, a taki filtr skutecznie usuwa smak i zapach chloru, więc to naprawdę świetna rzecz. Piłem dużo i ani razu nie musiałem biegać do toalety z powodu jakości wody. Wracając do czwartku, po przyjeździe na miejsce czekała mnie wielka impreza inauguracyjna trwająca do rana. Musze wspomnieć od razu, że bar był otwarty od czwartku popołudniu do niedzieli popołudniu, non stop.
Jeśli wybieracie się na Łyżkon własnym samochodem, to macie bardzo ułatwioną sprawę. Można, oczywiście, zgadać się też większą grupą. Jeśli jednak tak jak ja, jechalibyście publicznymi środkami transportu, to warto dokładanie zapoznać się z instrukcjami na ich stronie. Na szczęście zawsze można liczyć na dobre serce konwentowiczów, którzy pomogą, gdy stoisz zagubiony na dworcu i nie wiesz co dalej. :D