Za każdym razem jak ktoś mówi „łódź podwodna” dostaję głupawki. Dlaczego? Ponieważ przypomina mi się durny dowcip z epoki kamienia łupanego internetu. Gotowi na dowcip rodem z Familiady? Idą dwie łodzie podwodne przez las. Jedna z nich mówi: Patrz, telewizor leci. A druga na to: pewnie ma gdzieś tutaj swoje gniazdko. Kurtyna.
Zawartość
Dobra, pośmialiśmy się trochę (albo i nie), czas przyjrzeć się Sonarowi od wydawnictwa FoxGames. Nie ukrywam, że miałem ten tytuł na radarze od jakiegoś czasu, choć moją uwagę bardziej zwracała wersja rozbudowana, tj. Captain Sonar.
Zawartość pudełka przedstawia się dość… biednie. Większość miejsca zajmuje zasłonka oddzielająca graczy, która w gruncie rzeczy w praktyce nie jest niezbędna. Do tego mamy 8 arkuszy (po 4 na rolę w grze) oraz flamastry dla każdego gracza. I już. Jakościowo wygląda to naprawdę dobrze, ale jest tego po prostu mało.
Zasady gry
Rozgrywka jest banalnie prosta. Naszym celem jest zlikwidowanie wrogiej łodzi podwodnej. W tym celu dzielimy się na 2 drużyny składające się z dowódcy i radiooperatora. Podczas swojego ruchu wykonujemy jedną z 5 akcji. Możemy więc poruszyć okręt – te poruszają się jedynie pionowo/poziomo i nie mogą trafić ponownie na to samo pole. Dodatkowo musimy podać na głos kierunek, w którym się poruszymy. Mamy do dyspozycji sonar, dzięki któremu odnajdziemy rząd bądź kolumne w której znajduje się przeciwnik. Za pomocą ciszy wykonamy jeden ruch w tajemnicy przed drugim zespołem. Torpedą uszkadzamy przeciwnika, a wynurzenie wymazuje dotychczasową trasę.
Wygrywa zespół, który zatopi przeciwnika, tj. wystrzeli w niego dwukrotnie torpedę. Banał.
Co mnie grzeje – banalne zasady i szybka, sympatyczna rozgrywka
Sonar jest tak prosty, że nawet nieogarniające zupełnie planszówek osoby nie będą miały problemów z rozgrywką. Akcji jest niby „AŻ” 5, ale są one bardzo czytelne i w mig załapiemy o co chodzi. Jeden z moich znajomych powiedział, że to taka dynamiczna wersja „statków”, w które nie raz grało się na lekcjach.
Trudno mi określić rozgrywkę inaczej niż „przyjemna”. Sonar to bardzo lekka gra i nie będziemy tu raczej przesadnie wysilać naszych szarych komórek. Owszem, trzeba pomyśleć jak poruszać naszą łodzią podwodną, żeby wrogi radiooperator nie domyślił się co i jak, ale prędzej czy później trafimy na trop przeciwnika. Rozgrywki trwają zwykle poniżej 30 minut. Z gry jestem generalnie dość zadowolony… zapamiętajcie tę opinię, bo właśnie zaczynam marudzić.
Co mnie ziębi – problemy z zasadami
W pewnym momencie musimy odpalić Torpedę. To nieuniknione. Tak samo jak sytuacja, że dowódca użyje w końcu Ciszy. Połączenie tych dwóch umiejętności w Sonarze zwykle doprowadza do jednego – 50/50 w wykonaniu dowódcy odpalającego śmiercionośny pocisk. Mówiąc szczerze – w większości przypadków zgadywałem trafnie pozycję przeciwnika. Powiedziałbym nawet, że zbyt często. Przez to radość z rozgrywki spadała diametralnie. Nie wiem , czy istnieje jakieś sensowne rozwiązanie tego problemu. Może dodanie poruszania się po skosie jako homerule?
Co mnie ziębi – role
Zarówno rola dowódcy, jak i operatora, są bardzo istotne dla rozgrywki w Sonar… tylko niezupełnie równe. Tak naprawdę to dowódca ma najwięcej roboty, radiooperator jedynie zaznacza pozycję przeciwnika na mapie. Nie będę ukrywał, że tak naprawdę druga osoba w teamie jest… zbędna. Tak naprawdę mogę sam ogarniać oba arkusze bez większych problemów. Poza walorami towarzyskimi nie widzę powodów, by grać w 4 osoby.
Co mnie ziębi – regrywalność
Sonar daje nam do dyspozycji 4 mapy. A tak naprawdę 3, bo granie na mapie treningowej mija się z celem. Mało. Poza tym boli to, że jedynie na jednej mapie mamy specjalne zasady. Dlaczego nie pojawia się nic na pozostałych?
Ale 4 mapy to nie jedyny powód, dla którego uważam, że regrywalność Sonara kuleje. Przede wszystkim opieram się na wrażeniach współgraczy. Absolutnie żadna ekipa nie chciała zagrać trzeciej partii z rzędu, mimo pozytywnego odbioru rozgrywki. „Bo tu się nic nie zmienia”. True. Ile można grać w statki+?
Podsumowanie
Trudno jest mi jednoznacznie opisać co myślę o Sonarze. Z jednej strony rozgrywka jest bardzo prosta, przyjemna i dynamiczna. Z drugiej strony, brakuje jej głębi oraz opcji na dłuższą/częstszą rozgrywkę. Sonar to raczej gra, którą wyciągniemy na chwilę raz na półroku-rok czekając na brakującą osobę do czegoś bardziej ambitnego. Biorąc to wszystko pod uwagę nie widzę opcji na określenie Sonara inaczej niż „średniak”. Szkoda, bo naprawdę chciałem się polubić z tym tytułem.
Dziękujemy wydawnictwu FoxGames za przesłanie gry do recenzji