Pandemia SARS-CoV-2 stała się faktem. To sytuacja globalnego zagrożenia, wymagająca konkretnych działań. Ale jak można zarazić się wirusem? Jakie są objawy choroby? Co wtedy robić? Odpowiadamy.
Amerykańscy naukowcy opublikowali badania, z których wynika, że SARS-CoV-2, czyli koronawirus powodujący COVID-19, może utrzymywać się w powietrzu do trzech godzin. To zła wiadomość – ta cecha prawdopodobnie sprawi, że w Polsce przypadków zachorowań będzie jeszcze więcej.
Jak można zarazić się SARS-CoV-2?
Teraz jest już jasne, że SARS-CoV-2 to patogen rozprzestrzeniający się w sposób zbliżony do wirusa grypy. Badania naukowców z Pinceton University i UCLA wykazały, że koronawirlsem można zarazić się drogą kropelkową lub przez dotknięcie powierzchni zawierającej patogeny. Nie jest konieczny bezpośredni kontakt z zainfekowaną osobą. To nowość, bo większość rejestrowanych przypadków poza Wuhan przebiegała właśnie w ten sposób. Osoba X miała kontakt z osobą Y, która albo była chora, albo jeszcze nie była chora, ale miała kontakt z chorą osobą Z.
Poprzednie badania sugerowały, że wirus nie przenosi się drogą kropelkową, bez kontaktu z zarażonymi osobami. Wydawało się, że nie jest w stanie samodzielnie przetrwać w powietrzu. Nowe badania to duże zaskoczenie. Nie wiadomo jednak, czy koronawirus od samego początku infekowania ludzi miał taką zdolność, czy też nabył jej w czasie. Ta druga opcja byłaby gorszą wiadomością, bo wskazywałaby, że SARS-CoV-2 stale się zmienia i już mutuje. Pojawienie się różnych podtypów choroby jest kwestią czasu, ale specjaliści przewidywali, że dojdzie do tego dopiero po wprowadzeniu pierwszych szczepionek do środowiska. Skala zjawiska pokazuje, że SARS-CoV-2 tak jakby „wyprzedza” nas o krok.
Zgodnie z najnowszymi wytycznymi, SARS-CoV-2 na powierzchniach miedzianych utrzymuje się 4 godziny, na kartonowych powierzchniach do 24 godzin, a stal nierdzewna i plastik mogą umożliwiać wirusowi przetrwanie aż 2-3 dni. To by oznaczało, że niebezpieczeństwo może czyhać dosłownie wszędzie. Wcześniej wykluczono możliwość zarażania się patogenem choćby za pośrednictwem paczek otrzymywanych z Chin.
Nadal najbardziej narażone na COVID-19 są osoby, które przebywały w newralgicznych rejonach świata lub miały kontakt z osobami zarażonymi. Globalnie wciąż nie obserwuje się serii zachorowań osób, które wirusa złapały na spacerze lub sklepie podczas zakupów.
Jakie są objawy COVID-19?
Naukowcy z Singapuru wykazali, że infekcja SARS-CoV-2 przypomina gorączkę denga. Jest to choroba wirusowa przenoszona najczęściej przez komary. Pierwsze objawy pojawiają się po 3-14 dniach od ugryzienia komara – jest to przede wszystkim wysoka gorączka, bóle głowy, osłabienie i bóle mięśni. U połowy zarażonych osób wykazano także wysypkę. W Polsce nie można zarazić się gorączką denga, a najwięcej zachorowań odnotowuje się w Azji.
Choroba ma ciężką postać u ok. 15-20% zarażonych. Wskaźnik śmiertelności jest obecnie prawdopodobnie przeszacowany, więc nie należy brać go za pewnik, ale wynosi ok. 2-3%. Warto jednak pamiętać, że wynik ten zawyża wiele niezidentyfikowanych osób przechodzących infekcję SARS-CoV-2 w sposób bezobjawowy lub łagodny.
Do typowych objawów zarażenia koronawirusem z Wuhan zalicza się gorączkę, suchy kasze, zmęczenie i płytki oddech. Do mniej częstych objawów należą ból gardła i uporczywy katar. Większość przypadków ma łagodny przebieg i chorobę przechodzi się jak „zwykłe” przeziębienie. U części osób może jednak dojść do zapalenia płuc, niewydolności wielonarządowej, posocznicy i wstrząsu septycznego. Najczęstszy okres wylęgania wirusa wynosi od 1 do 14 dni, choć jego mediana to 5-6 dni.
Ze wszystkich powyższych objawów kluczowe są dwa – gorączka (występuje u 87,9% przypadków) i suchy kaszel (67,7% przypadków). Jeżeli nie masz żadnego z powyższych, to szanse na to, że masz COVID-19 są niemalże zerowe.
Najbardziej narażone na ciężką postać choroby i zgon są osoby starsze, z obniżoną odpornością, a także te, u których występują inne choroby (np. sercowo-naczyniowe, cukrzyca).
Czy zamknięcie szkół i masowa kwarantanna pomoże?
Wciąż nie ma leków na COVID-19 ani szczepionki przeciwko SARS-CoV-2. W przypadku pacjentów z lekką postacią choroby sugeruje się wygrzewanie i „standardowe” metody zalecane na grypę sezonową, a hospitalizowane są osoby z trudnościami oddechowymi. Nie każdy z SARS-CoV-2 idzie do szpitala. Dlatego masowa kwarantanna, zamknięcie szkół na dwa tygodnie (co najmniej), a także odwołanie wszelkich imprez masowych (w tym wydarzeń sportowych), jest najlepszym, co możemy obecnie zrobić w walce z wirusem. To nie scenariusz „The Last Of Us”, więc nie musimy się chować po piwnicach, ale ograniczenie aktywności towarzyskiej przez kolejnych kilkanaście dni jest rozsądne.
Podobne działania podjęto w epicentrum pandemii, czyli Wuhan. Mimo iż początkowo sytuacja była tam dramatyczna, to obecnie obserwuje się znacznie mniej zachorowań i powikłań śmiertelnych. Masowa kwarantanna zdała egzamin i Chińczycy powoli zaczynają wracać do siebie. W Europie najgorsze wciąż jeszcze przed nami. Kluczowe jest opracowanie szczepionki, bo bez niej – niezależnie czy COVID-19 będzie chorobą sezonową, czy całoroczną (jeszcze tego nie wiemy) – nie mamy szans na końcowe zwycięstwo i powrót do „normalności”.