Podczas COVID-19, wirus SARS-CoV-2 atakuje nasze komórki i uszkadza płuca. Nie każda choroba przebiega w ten sam sposób, więc czego można się spodziewać?
COVID-19, czyli choroba wywoływana przez koronawirusa SARS-CoV-2 rozprzestrzenia się po całym świecie. Podjęto stanowcze kroki mające na celu zahamowanie pandemii i opracowanie skutecznej szczepionki. Problem polega na tym, że nasza walka jeszcze trochę potrwa. Warto zatem wiedzieć, jakie szkody SARS-CoV-2 wyrządza w naszym organizmie .
Jak dochodzi do infekcji?
Istnieje wiele naukowych niewiadomych dotyczących SARS-CoV-2, choćby te dotyczące jego pochodzenia, czasu inkubacji czy podatności na mutacje. Wiadomo jednak, że koronawirus, który po raz pierwszy pojawił się w Wuhan (prawdopodobnie) uszkadza głównie płuca. Niektóre z objawów zgłaszanych przez osoby cierpiące na COVID-19 są niespecyficzne, m.in. utrata smaku i zapachu. Z drugiej strony, większość objawów COVID-19 pokrywa się z symptomami zwyczajnego przeziębienia.
Koronawirus wywołujący COVID-19 jest przenoszony drogą kropelkową, co oznacza, że może przedostać się do naszego organizmu z wydzielinami ustrojowymi osoby zarażonej. Wystarczą krople, które są uwalniane do powietrza przez osobę chorą, gdy kaszle lub kicha. Osoba zdrowa, która je wchłania, może zachorować. Podobnie zresztą rzecz tyczy się wirusa pozostawionego (w wyniku kaszlu lub kichania) na przeróżnych przedmiotach. Dotykając ich i przenosząc w okolice ust lub nosa, możemy się zainfekować.
Po wprowadzeniu wirionów (cząsteczek wirusa) do gardła i dróg oddechowych, wiążą się one z konkretnym rodzajem receptorów na powierzchni komórek. Mowa o receptorach enzymu konwertującego angiotensynę – ACE i ACE 2. Cząsteczki SARS-CoV-2 są pokryte białkami przypominającymi kolce, które działają jak „klucz otwierający zamek”. Wirus dostaje się do wnętrza komórki i zaczyna replikować (powielić się).
Aby replikacja zachodziła prawidłowo, wirus musi najpierw się skopiować. Przekazuje swój materiał genetyczny (pod postacią RNA) i przejmuje metabolizm komórki gospodarza. Naukowcy nie ukrywają, że to „wrogie przejęcie” jest kluczowe, bo umożliwia replikację wirusa bez końca. Kiedy komórka gospodarza nie ma już więcej materiałów do zaoferowania, jest usuwana. Ale wirus już wtedy „żyje” w innych komórkach.
Co SARS-CoV-2 robi z płucami?
W miarę jak wirus się replikuje, wywołuje coraz ostrzejszą reakcję immunologiczną w organizmie. Układ odpornościowy dosłownie krzyczy: „nie chcemy go, nie lubimy, musimy się go pozbyć!” Kiedy toczy się wewnętrzna walka, pojawiają się pierwsze objawy choroby – gorączka, bóle głowy i ogólne osłabienie. To dlatego, że wcześniej zdrowe tkanki ulegają uszkodzeniu. Nadrzędnym celem wirusa są płuca – tam są idealne warunki do jego rozwoju.
Jeżeli dotrze on do płuc, niemal zawsze rozwija się zapalenie płuc, które objawia się bólem w klatce piersiowej i spłyceniem oddechu. Nie oznacza to jednak, że każda infekcja SARS-CoV-2 prowadzi do wspomnianego zapalenia płuc. Silny układ odpornościowy (szczególnie osób młodszych i bez chorób współistniejących) często dobrze sobie radzi z infekcją i eliminuje wirusa już na wczesnym etapie choroby.
Warto jednak pamiętać, że osoby z osłabionym układem odpornościowym – cierpiące na choroby autoimmunologiczne (np. reumatoidalne zapalenie stawów) czy przyjmujące leki immunosupresyjne (po przeszczepach narządów) są idealnym celem dla koronawirusa. Reakcja zapalna u nich jest silniejsza, a układ immunologiczny gorzej wykonuje swoje zadanie. Także osoby z chorobami współistniejącymi, np. chorobami serca, płuc, otyłością czy cukrzycą – są bardziej narażone na ryzyko infekcji. Podkreślmy jednak – choroby współistniejące czy osłabiony układ odpornościowy to żaden „wyrok”. Po prostu ryzyko wystąpienia COVID-19 jest większe.
Co koronawirus robi z innymi częściami ciała?
Płuca nie są jedyną częścią ciała, która może zostać zaatakowana przez koronawirusa. U niektórych osób infekcja może spowodować, że serce będzie bić w nieregularnych odstępach i pompować mniej krwi, co z kolei może przełożyć się na niewydolność tego narządu. Czasem mogą występować także problemy neurologiczne – zawroty głowy czy intensywne migreny. To dlatego, że nasz mózg po prostu nie funkcjonuje jak należy.
Ponieważ wirus może zostać połknięty, może infekować komórki w naszych jelitach. Od czasu wybuchu epidemii w Wuhan regularnie odnotowuje się problemy trawienne. Materiał genetyczny został znaleziony w próbkach kału takich osób. Do niedawna uważano, że połknięty SARS-CoV-2 nie przedostanie się z komórek jelit do płuc, więc typowych objawów COVID-19 nie będzie. Z kolei naukowcy przeanalizowali dane 204 pacjentów z chińskiej prowincji Hubei i stwierdzili, że u 99 z nich na początku choroby wystąpiła biegunka, wymioty czy ból brzucha. Jest jednak jeszcze za wcześnie na wyciąganie wniosków.
Nie wiadomo, czy SARS-CoV-2 wpływa na płodność oraz jak długo utrzymuje się w organizmie. Niektóre prace naukowe sugerują, że pacjenci mogą zarażać nawet 8 dni po wyleczonej infekcji. To by oznaczało, że koronawirusa nie pozbędziemy się szybko. Po prostu musimy nauczyć się z nim walczyć. I żyć.