Fugu, ryba z rodziny rozdymkowatych, uchodzi w Japonii za przysmak. Serwowana jest w tysiącach restauracji i zawsze przygotowywana przez wyspecjalizowanego, licencjonowanego kucharza. Do tego od dawna wiadomo, że czasami po jej skosztowaniu można zapomnieć o bólu. I to raz na zawsze – w końcu zmarłego już nic nie boli.
Obecnie przypadki zatrucia się fugu zdarzają się ekstremalnie rzadko. Wiąże się to z faktem, że trujące są tylko niektóre narządy wewnętrzne ryby, jak na przykład wątroba czy jajniki, natomiast wykrojony (przynajmniej w miarę) starannie filet jest równie bezpieczny jak mięso z karpia albo ze śledzia. Dlaczego zatem niektóre narządy ryby są trujące? Odpowiada za to gromadząca się w nich tetrodotoksyna, która zakłóca przewodnictwo nerwowe. Osoba zatruta tetrodotoksyną, o ile nikt nie udzieli jej pierwszej pomocy, umiera na skutek uduszenia, kiedy jej mięśnie oddechowe przestają otrzymywać polecenia pracy z układu nerwowego.
Do receptorów na komórkach nerwowych blokowanych przez tetrodotoksynę należy także kanał sodowy NaV1.7. Badanie przeprowadzone przez amerykańską Chromocell Corp. wykazały, że zablokowanie działania tego receptora może pomóc w leczeniu silnego bólu.
Do badań nad receptorem NaV1.7 dołączyć ma pochodząca z Japonii firma farmaceutyczna Astellas Pharma. Japończycy zamierzają w najbliższym czasie wydać 15 milionów dolarów na badania w poszukiwaniu pochodnych tetrodotoksyny, które w dalszym ciągu blokować będę receptor odpowiedzialny za przekazywanie bólu, jednak pozbawione będą nieprzyjemnych skutków ubocznych, ze śmiercią na czele.
Badania nad wykorzystaniem tetrodotoksyny jako środka przeciwbólowego dla pacjentów z chorobą nowotworową były już prowadzone w Kanadzie na początku tego wieku. Niestety, rozwiązanie nie wyszło nigdy poza etap testów klinicznych. Być może teraz…?
[źródło i grafika: gizmodo.com]