Amerykańskie „głupie” bomby atomowe – ładunki zrzucane z samolotów bez systemu naprowadzającego – są obecnie zastępowane posiadającymi go ładunkami. Ma to sprawić, że arsenał jądrowy tego państwa będzie „na bieżąco” z postępem techniki. Wart 8 miliardów dolarów B61-12 Life Extension Program instaluje nowe, wspomagane GPS, inercyjne systemy nawigacji, które sprawią, że bomby B61 będą uderzać w cel znacznie precyzyjniej.
W zeszłym miesiącu US Air Force, jak również amerykańska National Nuclear Security Administration (NNSA) przeprowadziła z wynikiem pozytywnym trzeci już zrzut inertnej grawitacyjnej bomby jądrowej B61-12 (prawdopodobnie nieuzbrojonej). Jak pokazuje poniższa fotografia NNSA, zaprojektowane przez Boeinga lotki ogonowe istotnie wpływają na celność.
Celem programu jest wyposażenie w system naprowadzania 500 istniejących bomb B61. Bomby B61 mogą charakteryzować się różną energią eksplozji, przy czym „pokrętło” sięga od 0.3 do 340 kiloton trotylu. Dlatego są przydatne do użycia taktycznego, na przykład niszczenia pojedynczej bazy, czy jednostki morskiej bez niesienia zbędnej nuklearnej zagłady w całej okolicy. Nie dziwi zatem chęć poprawy celności.
B61-12 będą na wyposażeniu sześciu różnych typów samolotów, w tym bombowców B-2, F-16 Falcon oraz nowego, niewykrywalnego F-35A Lighting II. Miejmy nadzieję, że nigdy nie zostaną użyte w praktyce.
[źródło i grafika: popularmechanics.com]