W ramach badania, którego wyniki opublikowano na łamach Annals of Internal Medicine naukowcy przeanalizowali 3410 sylwetek osób, które miały kontakt z 391 nosicielami SARS-CoV-2. Okazało się, że 127 ludzi z grupy liczącej ponad 3000 osób również zakaziło się koronawirusem.
Gdzie najczęściej dochodziło do transmisji? W domach. Autorzy badań przyjrzeli się możliwościom przenoszenia się patogenu i stwierdzili, że większość zakażeń miało miejsce w domach. Spośród 127 przypadków przeakazania koronawirusa aż 105 wiązało się z kontaktem na terenie gospodarstwa domowego. 11 przypadków dotyczyło miejsc rozrywki lub pracy, 7 – placówek służby zdrowia, a zaledwie miał związek z transportem publicznym.
W oparciu o zebrane dane, badacze ustalili, że ryzyko zakażenia się koronawirusem w domu jest najwyższe i wynosi 10,3%. Rzecz jasna, chodzi o sytuację, w której jeden z domowników jest nosicielem. Ryzyko to spada do 1% w placówkach służby zdrowia i do zaledwie 0,1% w przypadku transportu publicznego.
Czytaj też: Co Amerykanie sądzą o rosyjskiej szczepionce na koronawirusa?
Co ciekawe, naukowcy zauważyli również, że pacjenci z poważniejszymi objawami częściej zakażali pozostałych niż miało to miejsce w przypadku bezobjawowych lub skąpoobjawowych. Tym samym potwierdziło się to, o czym WHO informowała w ostatnich tygodniach. Poza tym, w przypadku tzw. zakażeń wtórnych rzadko występował poważny przebieg COVID-19 oraz objawy takie jak gorączka, kaszel, chroniczne zmęczenie, bóle mięśni czy biegunka.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News