Błyskawiczne szczepienia stoją za sukcesem Izraela i Wielkiej Brytanii w zakresie zwalczania pandemii koronawirusa. Ale czy na pewno? Przykład Chile pokazuje, że nawet dobrze przeprowadzona kampania może nie ochronić kraju przed falą zakażeń SARS-CoV-2.
Ponad 6 milionów z 18 milionów mieszkańców Chile zostało zaszczepionych. Mimo to miał miejsce gwałtowny wzrost infekcji, który spowodował, że oddziały intensywnej opieki medycznej są przepełnione, a tamtejszy system znajduje się na skraju wydolności.
Czytaj też: Czy szczepionka Sputnik V zostanie wprowadzona w UE?
W zeszłym tygodniu na terenie Chile udokumentowano 7626 nowych zakażeń koronawirusem w ciągu jednej doby, co stanowi lokalny rekord. Co gorsza, tempo występowania nowych infekcji podwoiło się w ciągu ostatniego miesiąca. Jesienią Chile zezwoliło m.in. na ponowne otwarcie siłowni, kościołów, centrów handlowych, restauracji czy kasyn. Nawet gdy pojawiły się ostrzeżenia ze strony ekspertów, chilijski rząd trzymał się planu ponownego otwarcia szkół od 1 marca.
Chile zaszczepiło jedną dawką szczepionki ponad 1/3 populacji kraju
Jak do tej pory na terenie Chile wykonano nieco ponad 10 milionów szczepień, z czego co najmniej jedną dawkę szczepionki podano 34,9% populacji tego kraju. Na miejscu stosuje się głównie chińską szczepionką CoronaVac oraz preparat produkowany przez Pfizera. W międzyczasie władze złożyły także zamówienia u innych dostawców. Jednocześnie ich przedstawiciel, Rodrigo Yáñez, przekonuje, że efekty szczepień powinny być widoczne mniej więcej w połowie kwietnia.