Naukowcy zauważyli, że zespół wysp koralowych położonych wokół półwyspu Floryda padł ofiarą nieodwracalnych zmian. Sprawca tego zamieszania miał zacząć działać znacznie później, bo najwcześniej za ok. trzy dekady.
Choć badacze zajmujący się obserwacją oceanów nie mają w ostatnim czasie wielu powodów do radości, to ich humory jeszcze bardziej się pogorszyły. Wszystko przez zakwaszenie wód, które powoduje bezpowrotne niszczenie rafy koralowej. Co gorsza, wcześniej zakładano, iż tego typu problemy nie będą stanowić zagrożenia przez najbliższych trzydzieści lat.
Kiedy dwutlenek węgla rozpada się w wodzie, powoduje powstawanie kwasu i obniża jej pH. Szacunkowe dane mówią o 30-procentowym wzroście zakwaszenia od czasów rewolucji przemysłowej. Dopóki ludzkość będzie produkować tak ogromne pokłady CO2, proces będzie postępował. Rafa z Florydy jest szczególnie narażona na niszczenie, bowiem otaczają ją zarośla trawy morskiej. W czasie obumierania w zimie, produkują one dodatkowe ilości dwutlenku węgla, który przyczynia się do dalszego zakwaszenia.
Obecnie naukowcy skupiają się na odkryciu zapisów w kodzie genetycznym organizmów z rafy koralowej, które zapewniają im większą odporność na zakwaszenie. Jednocześnie muszą zapewnić przetrwanie obumarłym szkieletom, stanowiącym fundament dla nowych koralowców.
[Źródło i grafika: gizmodo.com]