Wydawać by się mogło, że wydarzenia z ostatnich miesięcy były najgorszym, co mogło spotkać ludzkość. Niestety, z raportu sporządzonego przez Organizację Narodów Zjednoczonych można wywnioskować, że przyszłość może być jeszcze gorsza.
Dokument odnosi się bowiem do potencjalnych zagrożeń związanych z globalnym ociepleniem. Zmiany klimatu mogą doprowadzić do spadku ilości opadów oraz wyczerpania naturalnych zasobów wody pitnej. W efekcie coraz więcej krajów będzie zmagało się z problemem suszy. Biorąc pod uwagę, iż brakuje nam wydajnych technik uzdatniania wody, zagrożenie może być realne i dotknąć milionów a nawet miliardów ludzi na całym świecie.
Czytaj też: Zmiany klimatu to efekt wyłącznie ostatnich lat? Nowe badanie sugeruje, że wręcz przeciwnie
Szacuje się, że na przestrzeni ostatnich dekad co najmniej 1,5 miliarda ludzi ucierpiało na skutek suszy. Pod względem finansowym tego typu wydarzenia kosztowały ponad 120 miliardów dolarów. Należy jednak mieć na uwadze, iż zmiany klimatu coraz bardziej przyspieszają i już teraz nie ma się co łudzić w kontekście spełnienia założeń tzw. porozumienia paryskiego. Podpisany przed kilkoma laty dokument zakładał bowiem realizację postulatów, które w 2021 roku wydają się nieosiągalne.
Raport ONZ poświęcony zmianom klimatu sugeruje nadejście globalnej suszy
Pełen raport jest dostępny pod tym adresem i sugeruje, że niemal 20 procent ludności świata żyje na obszarach potencjalnie zagrożonych niedoborami wody. Tym samym scenariusz, w którym wiele krajów zostaje dotkniętych brakami wody, np. na przestrzeni kolejnych kilkudziesięciu lat, wydaje się zaskakująco realny. Przedstawiciel jednego z sekretarzy generalnych ONZ, Mami Mizutori, określa tę perspektywę mianem globalnej katastrofy.
Czytaj też: Ziemia może ocieplać się tak szybko, że przekroczyliśmy „punkt bez powrotu”
Mizutori doszukuje się wręcz analogii do sytuacji związanej z dystrybucją szczepionek. Ta przebiega najwolniej w krajach trzeciego świata. Te same obszary będą najsłabiej przygotowane na zmierzenie się ze skutkami kryzysu klimatycznego. Brakuje tam odpowiedniej infrastruktury, a społeczeństwa nie są odpowiednio wyedukowane. Problemy możemy jednak odczuć również my – i to niekoniecznie bezpośrednio. Coraz częściej mówi się przecież o tzw. imigrantach klimatycznych, którzy mogliby uciekać ze swoich ojczyzn w kierunku chłodniejszych, bogatszych w wodę terenów.