Pomimo wysokiej liczby zaszczepionych, Wielka Brytania musiała opóźnić plany związane z całkowitym znoszeniem obostrzeń na terenie wspólnoty. Głównym winowajcą jest w tym przypadku tzw. wariant delta.
Wcześniej określało się go mianem indyjskiej mutacji koronawirusa, jednak od niedawna terminologia została zmieniona. Ważniejszy wydaje się natomiast fakt, że z danych Public Health England wynika, jakoby liczba potwierdzonych zakażeń wariantem delta wzrosła z 33 630 w zeszłym do 75 953 w tym tygodniu. 18 czerwca główny naukowiec Światowej Organizacji Zdrowia, Soumya Swaminathan, ogłosił, iż rzeczona mutacja prawdopodobnie stanie się dominującą na całym świecie.
Czytaj też: Perenio Ionic Shield to urządzenie, które skutecznie zwalcza koronawirusy
Nie ma co się dziwić tego typu słowom, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że 99 procent nowych infekcji notowanych w Wielkiej Brytanii jest wywołanych właśnie wariantem delta. Adam Finn, członek brytyjskiego Wspólnego Komitetu ds. Szczepień i Immunizacji, dodał, że szczep ten jest bardziej zakaźny od poprzednich. Nawet jeśli nie wywołuje on bezpośrednio poważniejszych objawów, to zależność jest prosta – im łatwiej rozprzestrzenia się dana mutacja, tym więcej osób padnie jej ofiarą i skończy w szpitalu.
Wariant delta jest związany z 99% nowych zakażeń koronawirusem w Anglii
Są jednak także dobre wiadomości. Tempo wzrostu hospitalizacji nie jest równie szybkie, co przyrost nowych zakażeń SARS-CoV-2. W efekcie liczba zgonów na COVID-19 nie jest szczególnie wysoka – tym bardziej, jeśli porównać ją ze statystykami z jesieni 2020 bądź zimy 2021 roku. Pokazuje to, że nawet przy błyskawicznym rozprzestrzenianiu koronawirusa nie musi dojść do paraliżu służby zdrowia. Potrzeba jednak wysokiego stopnia immunizacji, zapewnionej albo przez przyjęcie szczepionki albo przechorowanie COVID-19.