Miniony tydzień obfitował w wiele interesujących wiadomości wprost ze świata nauki. W dzisiejszym podsumowaniu będzie m.in. o średniowiecznych butach, gigantycznym nosorożcu i chińskiej stacji kosmicznej.
Wrony wiedzą, czym jest zero. Ta koncepcja była przez długi czas obca ludziom
Eksperyment związany z dwoma samcami wron siwych (Corvus corone), zakładał, że ptaki będą wchodziły w interakcję z monitorem komputerowym znajdującym się przed nimi. Najpierw na ekranie pojawiały się czarne kropki w różnej liczbie, wynoszącej od zera do czterech. Następnie naukowcy wyświetlali obraz zawierający taką samą lub odmienną wartość. Zadaniem skrzydlatych uczestników badania było stukanie w ekran w momencie, gdy obrazki były zgodne lub pozostawanie w bezruchu, gdy dostrzegały między nimi różnice. Skuteczność wron siwych w rozpoznawaniu odmienności okazała się zaskakująco wysoka, ponieważ wyniosła około 75 procent. Najważniejszy jest jednak fakt, że ptaki z powodzeniem rozumiały koncepcję zera.
1400 lat temu ktoś rozkopywał groby. Trend występował w całej Europie
Między VI a VIII wiekiem w co najmniej pięciu różnych obszarach Europy dochodziło do rozkopywania grobów. Szczególnie interesujący wydaje się fakt, że zjawisko to najprawdopodobniej nie miało rabunkowego charakteru. Z miejsc pochówku nie znikały bowiem szczególnie cenne przedmioty. Wewnątrz pozostawały natomiast kosztowności, które powinny być głównym celem potencjalnych rabusi. Jedno z wyjaśnień zakłada, iż z grobów wyciągano pamiątki rodowe, które trafiały do wciąż żyjących członków rodzin.
W większości przypadków mamy tendencję do unikania ciemnych miejsc. Te same lokalizacje, w których za dnia swobodnie się przemieszczaliśmy, pod osłoną nocy wydają się znacznie bardziej przerażające. Z czego to wynika? Wygląda na to, że natężenie światła docierającego do naszych oczu ściśle wiąże się z tak zwanym ciałem migdałowatym. I choć nie jest do końca jasne, jaką pełni ono rolę, to wiadomo, że ciało migdałowate może wpływać u ludzi na zachowania agresywne i warunkuje występowanie reakcji obronnych. Być może jest to swego rodzaju ewolucyjna pozostałość, na przykład po naszych przodkach, którzy nocą byli w szczególnym niebezpieczeństwie, ponieważ byli wystawieni na ataki drapieżników.
W skład Układu Słonecznego miała wchodzić planeta Wulkan. Jej istnienie podważył Einstein
Urbain Le Verrier ogłosił w 1846 roku, że jego zdaniem poza Uranem w skład Układu Słonecznego musi wchodzić jeszcze jedna planeta. Wynikało to z faktu, że Uran poruszał się niezgodnie z założeniami teorii grawitacji zaproponowanej przez Newtona. Następnym zadaniem Le Verriera było wyznaczenie orbity Merkurego. Problem polegał na tym, iż okazała się ona skrajnie nieprzewidywalna. Zaobserwowane w jej obrębie wahania były większe niż wskazywałyby na to znane nauce efekty grawitacyjne. Zdaniem astronoma sprawcą zamieszania musiała być inna planeta, jednak w praktyce obiekt ten nigdy nie istniał i „powstał” za sprawą błędnych przewidywań Le Verriera. Kłam jego słowom zadał inny naukowiec: Albert Einstein oraz jego ogólna teoria względności.
Prehistoryczny nosorożec był naprawdę gigantyczny. To jeden z największych ssaków w historii
Szczątki nosorożca, paradoksalnie pozbawionego rogów, zostały znalezione na terenie dzisiejszych północno-zachodnich Chin. Jego pozostałości liczą 26,5 miliona lat i przedstawiają zwierzę, które mogło należeć do największych ssaków w historii. Paleontolodzy sugerują, jakoby Paraceratherium linxiaense osiągał nawet 8 metrów wysokości. Jego masa wynosiła przy tym nawet 24 tony – dla porównania, współcześnie żyjące nosorożce w zasadzie nie przekraczają 2,5 tony. Nowo opisany gatunek był więc około 10-krotnie masywniejszy od swoich dzisiejszych potomków.
Ryba z głębin zaskoczyła naukowców. Może żyć nawet 100 lat
Zespół francuskich badaczy odkrył, iż przedstawiciele rodziny zwanej celakantokształtnymi (choć niektórzy zaliczają ich do Latimeriidae) mogą żyć około stu lat. Przez długi czas ryby te były znane jedynie na podstawie skamieniałości. Pierwotnie posądzano je bowiem o wyginięcie, do którego miało dojść około 66 milionów lat temu. W 1938 roku okazało się jednak, iż te tzw. latimerie nadal zamieszkują naszą planetę. I choć latimerie są uznawane za żywe skamieniałości, to pojawiają się też głosy sceptycyzmu wobec tego typu teorii. Jest to następstwem zaobserwowanych zmian, które pojawiły się u nich w toku ewolucji. W porównaniu do okazów sprzed milionów lat, te żyjące współcześnie przeszły szereg modyfikacji, między innymi w obrębie płetw.
Ten robot może zmienić wszystko, co wiemy o głębinowych formach życia
Mesobot to ważący około 250 kilogramów podwodny pojazd, którego przeznaczeniem będzie poszukiwanie podwodnych form życia, występujących na głębokościach niedostępnych dla ludzi. Może on działać zarówno bezprzewodowo, jak i w oparciu o długi kabel. Obszarem działania robota będzie tak zwana strefa mezopelagiczna, która rozciąga się na głębokościach od 200 do 1000 metrów. To właśnie w jej obrębie dochodzi do zjawiska określanego mianem dobowych migracji pionowych. Jak można się domyślić, chodzi o zachowanie organizmów morskich, które poruszają się w tamtejszych wodach w określonych, dobowych cyklach.
Największy znany geoglif został znaleziony dzięki Google Earth
Na pustyni Thar w Indiach znajduje się ogromnych rozmiarów geoglif, którego odkrycie było możliwe dzięki usłudze Google Earth. Naziemna struktura składa się z dziesiątek linii pokrywających łączny obszar o powierzchni ponad 20 hektarów. Co ciekawe, wiek geoglifu nie jest szczególnie powalający, ponieważ szacuje się, iż został on wykonany około 150 lat temu. Nie ma więc co liczyć na doniesienia o udziale prehistorycznej bądź pozaziemskiej cywilizacji w jego tworzeniu. Obecnie obszary, na których rozciągają się linie, są wykorzystywane głównie do wypasania kóz i owiec. Tamtejsza gleba jest jednak zbyt jałowa, aby prowadzić uprawy, dlatego nic dziwnego, że struktury – wykryte za sprawą Google Earth – zostały zidentyfikowane dopiero teraz.
Chiny stawiają kolejny krok w budowie własnej stacji kosmicznej
Trójka astronautów wystartuje na pokładzie statku kosmicznego Shenzhou-12 z Jiuquan, położonego na północnozachodniej części prowincji Gansu. Dla Chin będzie to trzecia z jedenastu misji, które konieczne są do zakończenia projektu budowy stacji kosmicznej. Astronauci zostaną na orbicie przez trzy miesiące, w trakcie których głównie badane będzie to, w jaki sposób zachowuje się człowiek podczas tak długiego przebywania w przestrzeni kosmicznej. Ostatnia załogowa misja Chin odbyła się w 2016 roku. Dwójka astronautów, Chen Dong i Jing Haipeng pozostawała przez miesiąc w przestrzeni kosmicznej na Tiangong-2, eksperymentalnej stacji kosmicznej.
Średniowieczna moda wymagała poświęceń. Te buty prawdopodobnie pochodziły z Polski
Szczątki pochodzące z XIV i XV wieku cechowały się zaskakująco dużą liczbą haluksów, zwanych również paluchami koślawymi. W rzeczonym okresie były one znacznie częściej spotykane niż we wcześniejszych latach, co skłoniło naukowców do poznania genezy problemu. W ten sposób przedstawiciele Uniwersytetu w Cambridge doszli do wniosku, jakoby winowajcą było… średniowieczne obuwie. Łącznie analizami objęto szczątki 177 osób i w tym gronie 18 procent okazało się posiadać zwyrodnienia w obrębie dużych palców u stóp. Następnym krokiem w badaniu było datowanie pochodzenia kości, tak, aby ocenić, czy któryś okres w historii był szczególnie „obfity” w haluksy. Okazało się, że o ile taki problem dotyczył zaledwie 6% szczątków z XI-XIII wieku, tak w przypadku XIV i XV wieku wskaźnik ten wyniósł aż 27%.