Chociaż nazwa zdaje się tego nie sugerować, słuchawki Nothing ear(1) wcale nie są takim niczym, a wręcz przeciwnie. Są czymś wielkim, jak na rynek modeli TWS. Dlaczego? Wystarczy tylko spojrzeć na zdjęcia.
Premiera TWS Nothing ear(1). Ich wygląd zachwyca
Nothing ear(1) zachwycają swoim unikalnym designem dzięki zastosowaniu w słuchawkach oraz etui ładującym przezroczystego plastiku. Jednak wygląd to nie wszystko, dlatego sprawdźmy, jak spisują się one pod kątem specyfikacji.
Nowe Nothing ear(1) są wyposażone w 11,6-milimetrowe dynamiczne przetworniki dostrojone przez Teenage Engineering. Obsługują one łączność Bluetooth 5.2 oraz kodeki SBC i AAC – niestety zabrakło aptX. Każda słuchawka otrzymała mikrofony z myślą o ANC oraz trybie Transparency Mode, który pozwala nam słyszeć dźwięki z otoczenia bez konieczności ich zdejmowania. Same mikrofony mają sobie dobrze radzić z wiatrem o prędkości do 40 km/h podczas rozmów, a kwestię odporności podkreśla certyfikat IPX4.
Czytaj też: Oto Tone Free FP9 i FP5. LG porzuciło smartfony, ale nie słuchawki
ANC ma dwa poziomy redukcji szumów, ale jeśli chcemy przedłużyć żywność baterii, to możemy całkowicie zrezygnować z tej technologii. Z włączonym ANC czas odtwarzania wyniesie 4 godziny, a bez niego do 5,7 godzin. Żywotność słuchawek znacznie się wydłuży dzięki etui ładującemu, które zapewni nam do 34 godzin odtwarzania. Etui to można ładować przewodowo za pomocą portu USB-C lub bezprzewodowo za pomocą ładowarki z certyfikatem Qi.
Czytaj też: Trzy nowe słuchawki TWS Nokii. Najdroższy model imponuje
Słuchawki Nothing ear(1) można sparować z dowolnym urządzeniem z systemem iOS lub Android. Na smartfony jest dostępna także aplikacja, z której poziomu możemy kontrolować różne funkcje takie jak ANC, EQ czy aktualizacje oprogramowania. Jeśli jesteście nimi zainteresowani, to będziecie mogli je kupić za 99 euro (około 455 złotych) na stronie internetowej Nothing. Od 31 lipca pojawią się one w ograniczonych ilościach, ale od 17 sierpnia możemy liczyć już na ich pełną dostępność.
