Wiele firm na czele z Volvo pracuje już nad systemami samochodowymi, które mają za zadanie uniemożliwić jazdę kierowcom pod wpływem alkoholu, czy innych używek. Jednak już teraz Modele firmy Elona Muska realizują poniekąd tę funkcję w pewnym stopniu, a najnowszy incydent nam o tym przypomina.
Chociaż tak naprawdę zachowanie Autopilota jeszcze nie zakrawa na planowane systemy blokowania możliwości jazdy pod wpływem albo będąc zwyczajnie zmęczonym, to Tesla zapewniła na takie momenty pewien rodzaj ochrony. Pijany kierowca za kółkiem Modelu Tesli przekonał się o tym na własnej skórze, kiedy jeździł po norweskiej autostradzie z wykorzystaniem Autopilota, czyli poniekąd trybu autonomicznego, ale ciągle w wersji, wymagającej od kierowcy poświęcania pełnej uwagi otoczeniu.
Czytaj też: Elektryczne samochody od Alpina pod znakiem zapytania. Powodem są klienci
Co zrobił Autopilot po wykryciu braku uwagi od kierowcy za kółkiem Modelu Tesli?
Dlatego wszelkie próby prowadzenia pod wpływem i powoływania się na działanie Autopilota zawsze spełzają na niczym, o czym przekonało się wielu kombinatorów. Spać za kółkiem Modelu Tesli też oczywiście nie można w tym trybie, bo system po wykryciu braku obecności rąk na kierownicy, zaczyna wysyłać ostrzeżenia, których zignorowanie skończy się tak, jak w tym przypadku. Samochód po prostu zwolni i bezpiecznie zjedzie na poboczny pas.
Czytaj też: Mercedes CLK GTR zostanie zlicytowany, jako jeden z najrzadszych samochodów
To właśnie nastąpiło tym razem, kiedy 24-letni pijany kierowca zasnął za kółkiem, a inni kierowcy zgłosili sprawę na policję. Ta przyjechała po zatrzymaniu się Tesli, zapoznała z sytuacją, zebrała dowody złamania przepisów i wyciągnęła konsekwencję, ignorując tłumaczenia kierowcy, jakoby to „nie on prowadził”.