Nowe badanie, porównujące realizowanie dostaw bezpośrednio w ręce klientów, czyli tych „ostatniego kilometra”, odpowiedziało na to, dlaczego w tej kwestii elektryczne rowery towarowe są szybsze od tradycyjnych dostawczaków.
Elektryczne rowery towarowe przewyższają w miastach zwyczajne dostawczaki zarówno pod kątem efektywności, jak i generowanych emisji
Zacznijmy może od tego, czym jest w ogóle elektryczny rower towarowy, ale coś czuję, że nie zaskoczę Was wyjaśnieniem tego realnego zagrożenia dla samochodów dostawczych… przynajmniej w okresie letnim. Tego typu jednoślady są podobne do większości rowerów elektrycznych, ponieważ są wyposażone w silnik wspomagający i akumulator, ale jednocześnie mają dłuższe, bardziej wytrzymałe ramy zaprojektowane do przewożenia znacznie większych ładunków, a czasem nawet dodatkowych pasażerów. Innymi słowy, to okazalszy w rozmiarach rower elektryczny.
Czytaj też: Dzięki SwitchGrade nachylenie siodełka rowerowego jest kwestią płynną
Wedle badań opisywanych przez The Guardian, na obszarach miejskich elektryczne rowery towarowe realizują dostawy o 60% szybciej niż samochody dostawcze. W ciągu godziny dostarczały bowiem średnio 10 paczek, a nie 6, jak samochody, które wprawdzie mogą przewozić więcej z nich, ale są mniej wydajne w realizowaniu dostaw. Wszystko przez wyższą średnią prędkość rowerów elektrycznych.
Czytaj też: eBike Packa Genie od Blix bierze kwestie transportu na poważnie
Te nie musiały tkwić w korkach, a środowisko miejskie, wymuszające prędkości do 50, czy 20 km/h w obszarach zamieszkałych z pewnością dodało do tego swoje trzy grosze. Elektryczne rowery towarowe okazały się też nie bez powodu lepsze dla środowiska, generując o 90% mniej emisji względem dostawczaków z silnikiem diesla i 30% mniej względem ich w pełni elektrycznych wersji. Ich wzmożone wykorzystanie nawet przez gigantów na rynku dostaw widać jednak na ten moment przede wszystkim w USA.