Wyobraźcie sobie, że cztery razy w roku wrzucacie do wody robota, nie wiecie, co dokładnie się z nim dzieje, ale regularnie wyciągacie go z oceanicznych odmętów i sprawdzacie to, co udało mu się znaleźć. Tak właśnie w skrócie można opisać to, jak działa robot Benthic Rover II, a działa już długo, bo od siedmiu lat jest wykorzystywany w terenie o nazwie Station M, które jest położone o 225 km od wybrzeża środkowej Kalifornii.
Automatyczny robot Benthic Rover II bada oceaniczne głębiny w ważnym dążeniu do lepszego zrozumienia obiegu materii węglowej
W niedawno opublikowanym artykule naukowcy z Monterey Bay Aquarium Research Institute (MBARI) opisali kilka ze sposobów, w jakie łazik Benthic Rover II przyczynił się do poszerzenia naszej wiedzy o dnie morskim w imponujących głębinach. Jedno z nich sprowadzało się do odkrycia, że między listopadem 2015 a 2020 roku nastąpił duży wzrost ilości martwego fitoplanktonu i materii roślinnej opadającej na dno, czemu towarzyszył spadek rozpuszczonego tlenu w wodzie nad dnem morskim.
Czytaj też: Kuchenny robot doczekał się ulepszenia. Flippy 2 może zastąpić niejednego studenta w Macu
Badanie tych procesów jest ważne, bo choć dno w głębokich oceanach wydaje się całkowicie odizolowane od życia na reszcie planety, to w rzeczywistości odgrywa kluczową rolę w globalnym obiegu węgla. Aby lepiej to zrozumieć, stworzono niegdyś automatycznego, głębinowego robota/łazika Benthic Rover II, który na początku każdego rocznego cyklu jest opuszczany na dno oceanu o głębokości 4000 metrów, choć mógłby wkroczyć nawet na te o głębokości 6000 metrów.
Czytaj też: Roboty mają problem z rozumieniem interakcji międzyludzkich? Dzięki nowej metodzie to już przeszłość
Po trafieniu na dno wykorzystuje swoje gumowe gąsienice, aby trafić w odpowiednie miejsce do zbierania fitoplanktonu i szczątków roślinnych na tym obszarze, używając niebieskiego światła, które powoduje fluorescencję zawartego w nich chlorofilu. Rejestruje również temperaturę wody i stężenie tlenu, a także mierzy zużycie tlenu (a tym samym emisję dwutlenku węgla) organizmów tam żyjących. Dokonuje tego w „tajemnicy”, bo woda nie pozwala na komunikację z naukowcami, którzy mogą położyć rączki na zebranych przez niego informacjach dopiero po wyciągnięciu go z głębin (lokalizacja jest realizowana poprzez impulsy akustyczne).