Naukowcy z Uniwersytetu w Tel Awiwie pochwalili się stworzeniem nowego rodzaju wykrywacza kłamstw, który jest podobno o wiele bardziej skuteczny niż tradycyjny wariograf. Co najlepsze, do stworzenia urządzenia wykorzystano technologię dostępną już na rynku.
Nowy wykrywacz kłamstw działa bowiem w oparciu o elektrody produkowane przez izraelską firmę X-trodes, które są na tyle czułe, że można stosować do monitorowania snu, wykrywania chorób neurologicznych czy też monitorowania stanu zdrowia sportowców w trakcie kompleksowych badań. Naukowcy wykorzystali je z kolei do śledzenia aktywności mięśni i nerwów umieszczonych pod skórą twarzy. Monitorowanie tej aktywności okazało się doskonałym sposobem na wykrywanie, kiedy badana osoba zaczyna kłamać.
Nowy wykrywacz kłamstw może okazać się dość ryzykowną technologią
Wiele badań wykazało, że prawie niemożliwe jest stwierdzenie, kiedy ktoś nas okłamuje. Istniejące wykrywacze kłamstw są tak niewiarygodne, że ich wyniki nie są dopuszczalne jako dowód w sądzie – bo prawie każdy może nauczyć się kontrolować swój puls i oszukać maszynę. W związku z tym istnieje duże zapotrzebowanie na dokładniejszą technologię identyfikacji oszustwa. Nasze badanie opiera się na założeniu, że mięśnie twarzy wykrzywiają się, gdy kłamiemy, i że jak dotąd żadna elektroda nie była wystarczająco czuła, aby zmierzyć te zgięcia
– mówi autor badania, profesor Dino Levy
Zespół przetestował działanie swojego prototypowego wykrywacza za pomocą eksperymentu, w którym uczestnicy połączyli się w pary i usiedli naprzeciwko siebie. Jedna osoba z każdej pary dostała słuchawki, w których odtwarzane były dwa słowa w losowej kolejności: linia i drzewo. Osoba ze słuchawkami na uszach miała powtarzać swojemu partnerowi słowo, które akurat słyszy. Albo kłamać. Ludzcy partnerzy oczywiście nie potrafili dostrzec żadnej różnicy pomiędzy prawdą i kłamstwem. Za to urządzenie wykorzystujące elektrody X-trodes poradziło sobie z tym zadaniem celująco.
Czytaj również: Jak oszukać wykrywacz kłamstw?
Elektrody zostały podłączone do dwóch grup mięśni twarzy: do mięśni policzkowych w pobliżu warg i do mięśni umieszczonych tuż nad brwiami. Sygnały elektryczne generowane przez te grupy mięśniowe przesyłane były do komputera, na którym działał algorytm maszynowego uczenia się, który na bieżąco analizował te sygnały pod kątem prawdomówności badanego. Wynik? Nowy wykrywacz kłamstw osiągnął 73 proc. skuteczności. Twórcy twierdzą, że ten wynik można jeszcze poprawić. Kwestia dostrojenia algorytmu. Przynajmniej jeśli chodzi o wykrywanie prostych kłamstw:
Ponieważ było to wstępne badanie, samo kłamstwo było bardzo proste. Zazwyczaj, kiedy kłamiemy w prawdziwym życiu, opowiadamy dłuższą historię, która zawiera zarówno elementy zwodnicze, jak i zgodne z prawdą. W naszym badaniu mieliśmy tę przewagę, że wiemy, co uczestnicy słyszeli przez słuchawki, a zatem także wiedząc, kiedy kłamią. przy użyciu zaawansowanych technik uczenia maszynowego wyszkoliliśmy nasz program do rozpoznawania kłamstw na podstawie sygnałów EMG (elektromiografii). Stosując tę metodę osiągnęliśmy 73-procentową skuteczność – nie jest to idealny wynik, ale osiągnięta przez nas skuteczność i tak jest znacznie lepsza, niż oferowana przez jakąkolwiek istniejącą technologię. No i udało nam się odkryć, że ludzie kłamią za pomocą różnych mięśni twarzy: niektórzy kłamią mięśniami policzków, a inni brwiami
– mówi Levy.
Naukowcom należą się oczywiście gratulacje za odkrycie nowego sposobu badania prawdomówności. Pytanie, co z tą wiedzą stanie się dalej. Kwestią czasu zapewne jest stworzenie odpowiednio precyzyjnych kamer rejestrujących obraz w na tyle wysokiej rozdzielczości, że będą w stanie monitorować pracę obydwu grup mięśni używanych podczas mówienia nieprawdy. Oznaczałoby to, że na rynku pojawiłaby się technologia zdolna do wykrywania kłamstwa na podstawie nagrań wideo w odpowiednio wysokiej rozdzielczości, o której zapewne marzyłby każdy totalitarny reżim na świecie.
Levy przyznaje zresztą, że dalszym celem prowadzonych przez jego zespół badań będzie pozbycie się elektrod, zastąpienie ich analizą obrazów i dalsze ulepszanie algorytmu. Z jednej strony ta technologia z pewnością pomogłaby w wielu śledztwach. Z drugiej: mogłaby odrzeć zwykłych obywateli z resztek prywatności.