Po co opracowywać coś na nowo, kiedy natura przez miliardy lat ewolucji dokonała tego za nas i podaje nam rozwiązania dosłownie „na tacy”? Z takiego założenia wyszła zapewne firma Pliant Energy Systems, która bazując na płetwach morskich stworzeń, opracowała swojego robota Velox.
Velox, to jeden z dziwniejszych robotów. Wszystko dzięki swoim płetwom
W założeniu firmy było to, że śmigła nie są tak wydajne, jak płetwy stworzeń morskich i rzeczywiście tak się właśnie okazało. W przeciwieństwie do śmigieł, płetwy mogą rozciągać się wokół stworzenia morskiego, czyli w tym przypadku robota, co przekłada się na zapewnianie okazalszego napędu bez potrzeby stosowania dużego, wystającego z nich śmigła, które mogłoby zostać uszkodzone przez uderzenie o dno morskie. Płetwy są również same w sobie elastyczne, więc jakiekolwiek uderzenia są obarczone niższym ryzykiem ich uszkodzenia.
Czytaj też: Spójrzcie na Ascento Pro. Ten robot wygląda, jak złożony rower
Potencjał drzemiący w takim podejściu do projektowania robotów postanowił wykorzystać założyciel Pliant Energy Systems, Benjamin Pietro Filardo. W rozmowie z The Economist wyjaśnił, jak dokładnie projektuje swoje roboty Velox, które są napędzane za pomocą elastycznych materiałów płetwopodobnych. Dzięki nim Velox wytwarza około trzy razy więcej ciągu na jednostkę energii niż przeciętna śruba napędowa małej łodzi, a na dodatek może nie tylko pływać, ale też wychodzić na ląd, wykorzystując płetwy w formie robotycznych nóg.
Czytaj też: Test robota sprzątającego Neatsvor X600
Potencjał w tym podejściu przekonał nawet Office of Naval Research, czyli amerykańskiej agencji badań marynarki wojennej, która zamówiła u Pliant Energy Systems C-Ray. Będzie to robotyczy odpowiednik Veloxa, ale lżejszy, szybszy i operujący bez przewodowego połączenia. Ten może potencjalnie trafić na służbę, usuwając miny, monitorując i eksplorując głębiny morskie, ale przed tym jest jeszcze bardzo, ale to bardzo długa droga.