Amerykańska Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA) amerykańską Narodową Administrację Oceaniczną i Atmosferyczną (NOAA), stężenie metanu w atmosferze przekroczyło w zeszłym roku 1900 ppb (części na miliard). To prawie trzykrotnie więcej w porównaniu z danymi sprzed epoki przemysłowej. Przedstawiciele NOAA podkreślają, że osiągnięcie tego poziomu powinno wywrzeć jeszcze większą presję na wszystkie kraje, które zobowiązały się do redukcji swoich emisji gazów cieplarnianych podczas szczytu klimatycznego COP26, który odbył się w zeszłym roku.
Nie wspominając już o tym, że w ramach tych zobowiązań należałoby jak najszybciej zająć się emisjami metanu, który jako gaz cieplarniany potrafi jest ok. 28 razy silniejszy niż CO2, jeśli chodzi o magazynowanie ciepła.
Żeby było jeszcze ciekawiej, z danych historycznych wynika, że wzrost emisji metanu zwolnił na przełomie tysiącleci, żeby niedługo po tym – tj. w 2007 r. znacznie przyspieszyć z nie do końca wyjaśnionych jak dotąd powodów. Ten tajemniczy wzrost niepokoi niektórych przedstawicieli środowiska naukowego, którzy ostrzegają, że może to oznaczać tworzenie się mechanizmu sprzężenia zwrotnego: im bardziej robi się cieplej, tym ziemski ekosystem emituje coraz więcej metanu.
Stężenie metanu – zagadkowe izotopy
Od ponad dekady, posiłkując się wieloma różnymi metodami pomiarów, naukowcy próbują zrozumieć przyczyny tego zagadkowego wzrostu emisji tytanu. Bardzo prawdopodobnym wyjaśnieniem tej sytuacji jest oczywiście rosnąca eksploatacja złóż ropy naftowej i gazu ziemnego w połączeniu z rosnącymi emisjami składowisk odpadów, powiększająca się liczba zwierząt hodowlanych oraz zwiększona aktywność drobnoustrojów na terenach podmokłych. Nie jest to jednak w 100 proc. potwierdzona hipoteza.
Ciekawym wątkiem w rozwiązaniu tej zagadki jest obecność izotopu węgla 13C, którego stężenie rosło przez dwa stulecia od rozpoczęcia się epoki przemysłowej, jednak dzięki coraz bardziej rygorystycznym przepisom udział cząsteczek metanu zawierająych 13C od 2007 r. zaczął spadać.
Przy jednoczesnym wzroście emisji zanotowano też rosnący udział cząsteczek metanu zawierających izotop 12C, co wskazywałoby na wzrost produkcji metanu przez wszelkiego rodzaju drobnoustroje. Jeśli ta teoria okazałaby się prawdziwa: tj. większość wzrostu w ciągu ostatnich 15 lat spowodowana jest źródłami mikrobiologicznymi, a nie wydobyciem paliw kopalnych, musielibyśmy nieco zmienić swoją strategię walki z rosnącą emisją gazów cieplarnianych.
Czytaj również: Metan odpowiada za ocieplenie klimatu. Co o nim wiemy?
Żeby to potwierdzić, naukowcy chcą określić wkład w emisję drobnoustrojów z różnych ekosystemów – od naturalnych terenów podmokłych, przez hodowane przez człowieka zwierzęta gospodarskie i składowiska odpadów. Może to pomóc w ustaleniu, czy samo ocieplenie przyczynia się do wzrostu, zapewniając lepsze warunki do rozwoju drobnoustrojów np. w tropikalnych terenach podmokłych.
Jednym słowem: naukowcy chcą zbadać, czy aktualne postępy jeśli chodzi o ocieplenie się ziemskiego klimatu napędzają kolejne wzrosty temperatury. Jeśli tak jest, to oprócz redukcji gazów emitowanych przez sektor przemysłowy, będziemy musieli zastanowić się, jak poradzić sobie z kolejnym czynnikiem odpowiedzialnym za zmiany klimatyczne.