Najpierw jesteś gospodarzem głównego szczytu klimatycznego (COP26), a rok później ogłaszasz otwarcie miejsca wydobycia jednego z głównych winowajców zmian klimatycznych – węgla. Tak oto postąpiła Wielka Brytania, zatwierdzając ostatnio swoją pierwszą od 30 lat kopalnię węgla, pomimo obaw związanych z klimatem.
Wydobycie węgla wróciło do Wielkiej Brytanii. Bez krajowej kopalni państwo miałoby ogromny problem
Wielka Brytania po trzech latach od „węglowego detoksu” postanowiła zbudować kopalnię w pobliżu Whitehaven w Cumbrii, jak podaje BBC. Proces zajmie dwa lata, a kiedy kopalnia zacznie już działać w okolicy 2025 roku, zacznie produkować około 2,8 ton węgla rocznie. Mowa o węglu koksowym, a więc tym wykorzystywanym w produkcji żelaza i stali, która zachodzi w dosyć toporny sposób, jako że do wyprodukowania jeden tony stali tą drogą produkcyjną zużywa się około 770 kg węgla.
Czytaj też: Wybuchający węgiel, czyli jak sabotowano III Rzeszę
Na to ogłoszenie od razu zareagowali ekolodzy, którzy z miejsca wyrazili swoje obawy co do tego, że nowa kopalnia podsyci globalne emisje i rozprzestrzeni na świecie negatywną wiadomość o wizerunku klimatycznym Wielkiej Brytanii. Z drugiej strony brytyjski rząd broni się tym, gdyby kraj ten nie miał własnej kopalni węgla koksującego, ten musiałby być importowany do Wielkiej Brytanii, co generowałoby niepotrzebne emisje. Zaznacza też, że wydobywany w tej kopalni węgiel będzie wykorzystywany nie do wytwarzania energii elektrycznej, a produkcji stali.