Historia mieszkańca Chin dowodzi, że uszkodzenie mózgu nie zawsze musi oznaczać pewną śmierć. Mężczyzna został trafiony w czaszkę nożem, który spadał z wysokości ośmiu pięter. Ostrze utkwiło w jego głowie, jednak ofiara ma się dobrze. Przynajmniej do tej pory.
Medycyna zna co najmniej kilka przypadków, kiedy to uszkodzenie mózgu nie miało większych konsekwencji dla stanu zdrowia poszkodowanych. Co nie oznacza, iż bohater tego zajścia może spać spokojnie. Doktor Richard Temes przytacza historię Phineasa Gage’a, górnika trafionego w głowę żelaznym prętem. Pracownik kopalni mógł mówić o sporym szczęściu: na skutek wypadku „zaledwie” przestał widzieć na jedno oko. Jednak po kilku miesiącach Gage zaczął miewać problemy z rozpoznawaniem twarzy. Wszystko za sprawą uszkodzenia płata czołowego, odpowiadającego właśnie m.in. za pamięć.
Powinniście kojarzyć z lekcji biologii, że mózg dzieli się na kilka obszarów. Są to: płat czołowy, ciemieniowy, skroniowy i potyliczny. Każdy z nich odpowiada za zachowanie naszego organizmu i nawet najdrobniejszy uraz któregoś z elementów daje większe lub mniejsze, bliższe lub dalsze zmiany. Nie mówimy tylko o skutkach czysto „fizycznych”. Zdarza się, że osoby z urazami głowy popadają w depresję. I to kilka lat po wypadku!
Z podobnymi problemami zmagają się zawodowi bokserzy. Przez całą karierę mogą oni przyjąć na głowę nawet kilkanaście tysięcy ciosów. Taki grad uderzeń MUSI wpłynąć na funkcjonowanie mózgu. Dlatego profesjonalni zawodnicy często mają trudności z tak prozaicznymi czynnościami jak mowa lub zachowanie równowagi.