Dzięki dokonaniom naukowców z Uniwersytetu Stanforda pojedyncza turbina poświęca jedną piątą swojego potencjału, aby umożliwić lepsze osiągi sąsiednim turbinom. W efekcie prowadzi to do większej wydajności całej grupy wiatraków. Wszystko dzięki zastosowaniu algorytmów, które powodują, że turbiny się uczą.
Wykorzystując przez 10 dni jedną z farm wiatrowych w Stanach Zjednoczonych badacze mogli sprawdzić, jak działają proponowane przez nich rozwiązania w praktyce. Znajdujące się na niej turbiny są ustawione tak, aby stawić czoła silnym południowo-wschodnim wiatrom. Ale latem i jesienią wiatry mogą również wiać z północnego zachodu, kierując się prosto w ciasno upakowane rzędy turbin W związku z ich ustawieniem wydajność niektórych wiatraków może być 30 a nawet 40 procent niższa niż w przypadku ich sąsiadów.
Czytaj też: General Electric buduje największą na świecie turbinę wiatrową
Pierwszym krokiem było więc przesunięcie turbin o 20 stopni w kierunku północnym. Następnie trzeba było tak zaprogramować wiatraki, aby były one jak najwydajniejsze jako grupa. Uzyskane zyski mocy okazały się znaczne. Produkcja energii wzrosła o 13 procent przy wiatrach północno-zachodnich. Różnice były jeszcze większe przy słabszych podmuchach i wyniosły nawet 47 procent. Generalnie rzecz biorąc, autorzy proponowanego rozwiązania twierdzą, że ich pomysł może doprowadzić do wzrostu ilości produkowanej energii o 7 procent w przypadku całych farm.
[Źródło: spectrum.ieee.org]
Czytaj też: Turbiny wiatrowe są największymi drapieżnikami dla ptaków