Armia Stanów Zjednoczonych może wkrótce użyć dronów do infiltrowania podziemnych obiektów wroga. Urządzenia mogą mapować trudno dostępne obszary nawet pod ostrzałem.
Tego typu zabiegi znamy głównie z filmów. Zamiast zapuszczać się w nieznane, teoretycznie niebezpieczne miejsca, bohaterowie wysyłają do akcji drony. Te latające maszyny są niewielkich rozmiarów i można nimi dolecieć niemal wszędzie. Przy dodaniu odpowiedniej aparatury mogą też pozwolić na tworzenie map. Podobne rozwiązanie będą wykorzystywać w przyszłości żołnierze amerykańskiej armii.
DARPA ogłosiła, iż trwają prace nad Subterranean Challenge (SubT), czyli technologią mapowania podziemnych obszarów z wykorzystaniem dronów. Założeniem programu jest, jak przekonują jego twórcy „odkrywanie nowych sposobów mapowania, nawigacji, wyszukiwania i wykorzystywania środowisk podziemnych, w tym stworzonych przez człowieka tuneli oraz naturalnych sieci jaskiń”. Tego typu miejsca odegrały ważną rolę w niektórych konfliktach zbrojnych. Wystarczy wspomnieć o słynnych tunelach Wietkongu z okresu wojny w Wietnamie. W przyszłości teatr działań mogłaby stanowić np. Korea Północna. Z szacunkowych analiz wynika, że na terenie tego kraju może istnieć nawet 8000 podziemnych schronów.
Jeden z pomysłów na wyłonienie najskuteczniejszego rozwiązania zakłada rywalizację pomiędzy różnymi projektami. Drony będą pokonywać wcześniej przygotowane podziemne trasy, na których zostanie oceniona ich efektywność. Sporą trudność będzie stanowić fakt, że zasięg pod ziemią jest gorszy niż na otwartej przestrzeni. Może się więc okazać, że grube ściany będą przeszkodą nie do przejścia dla wielu urządzeń.
[Źródło: popularmechanics.com]