Reklama
aplikuj.pl

Arktyczna ekspedycja zakończyła się śmiercią 129 osób. Właśnie zidentyfikowano pierwszą ofiarę

W 1845 roku dwa statki wyruszyły z Anglii w kierunku kanadyjskiej części Arktyki, a członkowie ekspedycji mieli nadzieję na odkrycie tajemnic, które miały tam czekać. Dowodzona przez kapitana sir Johna Franklina załoga składająca się ze 129 osób wpłynęła do Cieśniny Wiktorii i był to ostatni moment, w którym widziano ich żywych.

Później na Wyspie Króla Williama odkryto szczątki członków feralnej arktycznej ekspedycji, a z części z nich pobrano próbki, które miały zostać wykorzystane do analiz. Po latach, za sprawą badań DNA, udało się zidentyfikować oficera, który zginął podczas wyprawy. Tym samym stał się on pierwszą osobą z załogi Franklina, której tożsamość oficjalnie potwierdzono. Ustalenia na ten temat ukazały się na łamach Polar Record.

Czytaj też: Na Antarktydzie wykryto pozaziemskie cząsteczki pochodzące sprzed 430 tysięcy lat

Okazało się, że szczątki należały do Johna Gregory’ego, oficera i inżyniera na pokładzie HMS Erebus. Jego kości znaleziono w odległości ok. 75 kilometrów od Zatoki Erebus, gdzie znajdował się wrak statku. Po pobraniu próbek pochodzących z zębów i kości ofiary, naukowcy byli w stanie zidentyfikować tożsamość ofiary dzięki porównaniu DNA z materiałem genetycznym jego żyjących potomków.

Arktyczna ekspedycja dowodzona przez Johna Franklina rozpoczęła się w 1845 roku

Jeśli chodzi o kulisy nieszczęśliwej wyprawy, to wyjaśniano je m.in. za sprawą relacji lokalnych Eskimosów, listów napisanych przez członków załogi przed śmiercią oraz analiz znalezionych szczątków. Wiadomo, że HMS Erebus i HMS Terror znajdowały się w Zatoce Baffina w lipcu 1845, wyczekując okazji do kontynuowania podróży. Wtedy też jednostki zostały zaobserwowane przez miejscowych wielorybników i było to ostatnie udokumentowane spotkanie z członkami załogi, kiedy ci jeszcze żyli.

W oparciu o znalezione notatki, naukowcy uznali, iż Franklin i jego załoga utknęli w lodzie we wrześniu 1846 roku, w okolicach Wyspy Króla Williama. Najprawdopodobniej Brytyjczycy pozostali na tym obszarze przez kilkanaście miesięcy, mając nadzieję na stopienie lodu i kontynuowanie wyprawy. Po śmierci dowódcy, 11 czerwca 1847 roku załoga podjęła decyzję o opuszczeniu statków i rozpoczęła 400-kilometrową podróż w stronę kanadyjskiego lądu. Niestety, wszyscy uczestnicy wyprawy zginęli.

Czytaj też: Tysiące ludzi zginęły nad jeziorem Nyos. Co się stało w 1986 roku?

W 1848 roku na miejsce wysłano grupę poszukiwawczą, która miała podążyć śladem zaginionych statków. Mimo to, arktyczna ekspedycja przez dziesiątki lat nie została wyjaśniona. W 2014 i 2016 roku odkryto wraki HMS Erebus i HMS Terror. Kolejne postępy w śledztwie dostarczyły informacji na temat drastycznego przebiegu ekspedycji. Okazało się, że marynarze umierali z głodu, hipotermii i niedoboru witamin. Istnieją nawet przypuszczenia, że niektórzy z nich w obliczu braku pożywienia posuwali się do kanibalizmu. Naukowcy chcą oddać hołd zmarłym, których szczątki udało się znaleźć, dokonując ich identyfikacji.