Wodór stanowi 99 procent zimnego, gęstego gazu w galaktykach. Tym samym mapowanie miejsc, w których rodzą się gwiazdy, oznacza tak naprawdę pomiar cząsteczek wodoru, które nie mają zbyt charakterystycznej sygnatury w niskich temperaturach. Astronomowie postanowili odwzorować sygnał emisji z cząsteczki fluorowodoru w miejscu, gdzie standardowa śladowa cząsteczka tlenku węgla jest nieobecna. Stworzyli mapę fluorowodoru, oferując nowe narzędzie do pośredniego mapowania samego wodoru.
Życie na Ziemi opiera się na bogatej mieszaninie pierwiastków i cząsteczek, jednak większość gwiazd składa się w 99% z molekularnego wodoru. Tym samym mapowanie miejsc narodzin gwiazd wymaga wykrycia tych cząsteczek. Niestety, są one trudne do zaobserwowania ze względu na brak charakterystycznych sygnatur w niskich temperaturach. Sprawy mają się jednak inaczej w przypadku fluorowodoru.
Nowe narzędzie przydaje się, gdy inne zawodzą, na przykład pomiędzy Obłokiem Molekularnym w Orionie a gromadą Trapez. W tych obszarach węgiel jest zjonizowany, co oznacza, że tlenek węgla zazwyczaj stanowi śladową cząsteczką, która nie może działać jako znacznik.
Zespół badawczy wykorzystał nową mapę związaną z fluorowodorem do zbadania kilku mechanizmów, dzięki którym mogą one emitować swój sygnał. Głównym „winowajcą” wydaje się zderzanie cząsteczek fluorowodoru z elektronami i wodorem cząsteczkowym. Zderzenia te powodują m.in. emisję światła podczerwonego o charakterystycznej długości fali 1,2 THz.