Od 27 stycznia do 27 lutego trwała druga tura konsultacji w sprawie aukcji częstotliwości sieci 5G. Swoje stanowiska złożyli najwięksi operatorzy – Orange, Play Plus oraz T-Mobile. Pojawiło się również stanowisko Netii i Ministerstwa Cyfryzacji. Exatel nie zmieścił się z przesłaniem swojego w wyznaczonym terminie.
Netia konsekwentnie czuje się pokrzywdzona
Netia uważa, że UKE niesprawiedliwie traktuje ją w przygotowaniach do aukcji 5G. Firma posiada obecnie rezerwacje częstotliwości w paśmie 3,4 – 3,8 GHz, ale warunki aukcji zostały ustalone tak, że nie może swojej rezerwacji przedłużyć. Dodatkowo zasady przystąpienia do licytacji uniemożliwiają Netii wystosowanie własnej oferty. Koniec końców – firma pasmo posiada i na 100% je utraci.
Zdaniem Netti UKE powinien przeprowadzić reshuffling (zamienić) częstotliwości w paśmie dostępnym do licytacji, następnie przedłużyć aktualnie istniejące rezerwacje, a to dopiero to co zostanie – udostępnić w ramach aukcji.
Zdaniem Netii, w obecnej sytuacji, w trakcie trwania aukcji może toczyć się szereg postępować sądowych o stwierdzenie nieważności wydanych przez Prezesa UKE decyzji o odmowie przedłużenia rezerwacji. (…) Może okazać się, że rozdysponowane częstotliwości będą obarczone istotną wadą prawną.
Orange przypomina o uczciwej licytacji i uważa, że jest za drogo
Orange w swoim stanowisku podkreśla, aby UKE pilnował uczciwej licytacji. Chodzi o niedopuszczenie do niej niewiarygodnych podmiotów, które mogą np sztucznie podbijać cenę licytowanych bloków częstotliwości. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku aukcji LTE.
Orange docenia skorygowanie wadium ustalonego przez UKE, ale negatywnie odnosi się do ceny wywoławczej. Ta, ustalona na 450 mln złotych za jeden blok, jest zdaniem operatora zbyt wysoka. Orange proponuje zmniejszenie kwoty minimalnej do 248 mln złotych, ale jednocześnie w zamian zwiększenie zobowiązań inwestycyjnych po wylicytowaniu pasma. To pomoże szybciej pokryć kraj zasięgiem sieci 5G. Zdaniem Orange obowiązek wybudowania tylko 700 stacji bazowych do 2025 roku, co zakładają warunki aukcji, to zdecydowanie zbyt skromny wymóg.
Orange proponuje następujące zobowiązania inwestycyjne:
Play chce tylko jednego bloku i również uważa, że jest za drogo
Stanowisko Play jest zbieżne z tym, co ostatnio usłyszeliśmy od prezesa firmy. Fioletowi podkreślają, że w aukcji powinna być możliwość wylicytowania tylko jednego bloku częstotliwości.
Play również chce zmniejszenia ceny wywoławczej i ustalenia jej w zakresie od 200, do 349 mln złotych. Dodatkowo, w przeciwieństwie do Orange, chce rozluźnienia obowiązków inwestycyjnych. Konkretnie chodzi o wydłużenie czasu na uruchomienie minimum 10 stacji bazowych w jednym mieście z 4 do 8 miesięcy od dnia doręczenia rezerwacji częstotliwości. Zdaniem Play termin (…) wskazany w projekcie decyzji rezerwacyjnej, jest nierealny.
Plus chce szerszego pasma. I też uważa, że jest za drogo
Polkomtel uważa, że w aukcji powinny być dostępne szersze bloki pasma, o szerokości 100 MHz, a nie 80 MHz. To pozwoliłoby na efektywniejsze rozdysponowanie pasma oraz da większe pole do dalszych inwestycji.
Plus jest zgodny z resztą operatorów, że cena wywoławcza jest zbyt wysoka. Powinna być ustalona na poziomie nie wyższym niż 200 mln złotych przy szerokości 80 MHz lub do 250 mln złotych w przypadku poszerzenia bloków do 100 MHz.
T-Mobile podobnie – szersze pasmo i niższa cena wywoławcza
T-Mobile też jest zdania, że w aukcji powinny być dostępne bloki o szerokości 100 MHz, a nie 80 MHz. Co pozwoliłoby na zaoferowanie usług wyższej jakości.
Zdaniem T-Mobile proponowana cena wywoławcza jest zbyt wysoka i podobnie jak pozostali operatorzy, swoje zdanie opiera na cenach częstotliwości w innych krajach. Operator uważa, że cena wywoławcza powinna być na poziomie 250 mln złotych za jeden blok.
Ciekawym argumentem jest termin ważności uzyskanej rezerwacji. T-Mobile twierdzi, że termin nie powinien być ustalony do konkretnej daty (tutaj do 30 czerwca 2035 roku), ale na konkretny okres od przekazania rezerwacji.
T-Mobile, podobnie jak Play, chce wydłużenia czasu zobowiązania pokryciowego z 4 do 6 miesięcy. Operator argumentuje to tym, że przez zawiłe procesy administracyjne może pojawić się problem z uzyskaniem odpowiednich zgód na uruchomienie 10 stacji bazowych w ciągu 4 miesięcy od otrzymania rezerwacji.
T-Mobile chce też lekkiego wydłużenia czasu licytacji. Aukcja zakłada, że jedna runda aukcji trwa 30 minut, a przerwa pomiędzy nimi 20 minut. Operator chce wydłużenia czasu do odpowiednio 45 i 30 minut. Na wypadek wystąpienia nieprzewidzianych sytuacji losowych. W końcu pożary chodzą po operatorach…
Ministerstwo Cyfryzacji chce precyzyjnych zobowiązań pokryciowych
Zdaniem Ministra Cyfryzacji w warunkach aukcji powinny znaleźć się dokładne warunki dotyczące zobowiązań pokryciowych. Tzn. co konkretnie operatorzy mają zrobić po otrzymaniu rezerwacji.
Chodzi o zapisy mówiące konkretnie, że np. do 2022 roku operatorzy mają zapewnić łączność bezprzewodową o prędkości minimum 100 Mb/s, przy opóźnieniu na poziomie 10 ms wzdłuż wszystkich autostrad kraju. Podobne zapisy znajdują się w innych krajach.
Minister Cyfryzacji przypomina, że głównym celem aukcji jest odpowiednie pokrycie kraju siecią 5G zapewniającą wysokie parametry dostępu do łączności bezprzewodowej. Stąd konieczność doprecyzowania wymagań.
Decyzję UKE możemy poznać jeszcze dzisiaj
Podczas dzisiejszego posiedzenia sejmowej Komisji Cyfryzacji możemy poznać ostateczny kształt aukcji 5G. To poniekąd pokaże co tak naprawdę liczy się w aukcji.
Jeśli UKE weźmie stronę operatorów, będzie to oznaczało, że faktycznie rozbudowa sieci jest najważniejsza i ceny wywoławcze pójdą w dół, co pozostawi więcej pieniędzy na rozbudowę infrastruktury. Jeśli ceny zostaną bez zmian, to będzie oznaczało, że aktualnie utrzymanie zrównoważonego budżetu zapowiedzianego przez rząd premiera Morawieckiego jest celem nadrzędnym i tak naprawdę to aspekt finansowy jest tutaj najważniejszy.
Z nieoficjalnych informacji wiemy, że zdecydowanie bliższy realizacji jest drugi wariant i niewiele postulatów operatorów zostanie zrealizowanych.